Ministerstwo wzięło pod lupę Białystok, aby sprawdzić jak miasto stara się przeciwdziałać ksenofobii i rasizmowi. Z danych resortu wynika, że po kilku następujących po sobie incydentach o charakterze rasistowskim w 2013 roku (m.in.: podpalenia mieszkań cudzoziemców) aż ośmiokrotnie wzrosła liczba wszczętych postępowań. W Białymstoku zwiększona została też liczba patroli policyjnych. Funkcjonariusze odwiedzali rodziny obcokrajowców mieszkających w Białymstoku. Dodatkowo ponad 3 tys. policjantów przeszło dodatkowe szkolenia z zakresu rozpoznawania przestępstw o charakterze rasistowskim i ksenofobicznym. Mundurowi nauczyli się jak na nie reagować, jak postępować z ofiarą takiego zdarzenia oraz jak wyglądają symbole "mowy nienawiści".
Efekt szkoleń jest imponujący. W blisko 90 proc. postępowań policjanci ustalili, iż faktycznie doszło do popełnienia przestępstwa. Tylko w ostatnich miesiącach udało się zatrzymać i ukarać aż 35 osób, które dopuściły się przestępstwa na tle rasowym.
Nie chcemy rasizmu. Aktywni mieszańcy Białegostoku
Z danych ministerstwa wynika, że białostoczanie częściej też reagują na przejawy nietolerancji. Mieszkańcy przestali być obojętni na "mowę nienawiści" i rasistowskie incydenty. Świadczy o tym ilość zawiadomień do organów ścigania. Tylko 1/3 z nich pochodziła od instytucji publicznych i organizacji pozarządowych. Policjanci częściej otrzymują także zawiadomienia o pojawiających się rasistowskich symbolach na białostockich murach. Z obrazu miasta zniknęły napisy, które od wielu lat zniekształcały pejzaż miasta.
W raporcie czytamy też, że "według badań przeprowadzonych przez Laboratorium Badań i Działań Społecznych SOC LAB aż 84 proc. białostoczan uznaje swoje miasto za wielokulturowe miejsce, a ponad 70 proc. jest zdania, że występowanie przedstawicieli wielu kultur korzystnie wpływa na społeczeństwo polskie".
Pełną treść raportu możemy przeczytać tutaj
lukasz.w@bialystokonline.pl