9 września ma miejsce World Pull Up Day, czyli Światowy Dzień Podciągania. Tego dnia chcesz w białostockim Centrum Wspinaczkowym Flash pobić rekord Guinnessa w podciąganiu się na drążku przez kobietę. Chodzi o liczbę powtórzeń w ciągu 24 godzin. Skąd pomysł, aby zmierzyć się z takim zadaniem?
Pomysł na samo pobicie rekordu narodził się w mojej głowie ok. 2 lata temu. Gdy 6 lat temu, po wielu latach wspinaczki, zaczęłam uprawiać kalistenikę, natknęłam się na artykuł o rekordzistach świata w konkurencjach związanych z tą dyscypliną. Z upływem tych 4 lat osiągnęłam dużą swobodę w podciąganiu się i stąd decyzja o ukierunkowaniu treningu pod kątem zaatakowania rekordu. Drugim dnem tego procesu jest chęć poznania własnych możliwości oraz współtworzenie zupełnie niestandardowego programu treningowego, którego rozpiętość pozwoli mi zebrać obszerne doświadczenie, które będę mogła wykorzystać w roli trenera.
Obecny rekord wynosi 3737 powtórzeń. Jaki jest twój cel? Uważasz, że na jaki wynik cię stać?
Chciałabym, aby nowy rekord zaczynał się od cyfry 4. Z jednej strony mam w sobie bardzo dużo pokory, ponieważ ustanawianie tego typu rekordów to nadludzki wysiłek i pobicie go nawet o jedno powtórzenie będzie nieprawdopodobnym wyczynem, a z drugiej strony czuję się dobrze przygotowana, co pozwala mi marzyć o przesunięciu tej granicy dużo wyżej.
Uściślijmy zasady bicia rekordu. Rozumiem, że możesz robić sobie przerwy w trakcie tego zadania? Kto będzie sprawować pieczę nad tym, czy wszystko przebiega zgodnie z regulaminem?
Zasady bicia rekordu są banalnie proste. Muszę podciągnąć się więcej razy niż moja poprzedniczka. Uściślając, nie ma znaczenia, w ilu seriach i w jakich odstępach czasu będę wykonywała podciągnięcia. Taktykę można dobrać dowolnie. Pieczę nad regulaminem będą sprawowali przedstawiciele polskiego biura rekordów Guinnessa we współpracy z moim kilkunastoosobowym sztabem.
Jaki jest plan na pobicie rekordu? Od początku mocne tempo, czy spokojna oraz systematyczna praca i bardzo podobna liczba powtórzeń w każdą godzinę zadania?
Należy być świadomym tego, że przy całodobowym wysiłku jakiekolwiek przeszacowanie własnych możliwości będzie skutkowało brakiem sił już po kilku godzinach zadania. Poznając swoje możliwości - i ukierunkowując trening - jedyną słuszną drogą jest dla mnie powtarzalność. Nie tyle każdej godziny, co nawet każdej minuty wysiłku. Kilka minut zbyt mocnego tempa spowoduje nieodwracalne zmęczenie organizmu, uniemożliwiając mi ustanowienie satysfakcjonującej mnie liczby powtórzeń. Opracowana przeze mnie taktyka zakłada określoną liczbę powtórzeń, 3-4, w 1-minutowych odstępach.
Jak wyglądają przygotowania do tak nietypowego startu? Wiem, że korzystasz z pomocy specjalistów.
Podejmując się tak ogromnego wyzwania, podjęłam współpracę ze specjalistami w dziedzinach: fizjoterapii, przygotowania motorycznego, dietetyki, treningu siłowego, fizjologii, suplementacji oraz psychologii sportu, tworząc sztab ludzi realizujących ten projekt od strony sportowej.
A czym zajmujesz się na co dzień? Bo sport to chyba nie jest sposób na życie, a jedynie pasja, tak?
Tak, zgadza się, sport to moja pasja, której geneza sięga młodzieńczych lat spędzonych na desce snowboardowej. Z biegiem lat pokochałam wspinaczkę, a kalistenika stanowiła podstawę mojego treningu siłowego, który dedykowany był zdobywaniu kolejnych szczytów. Na co dzień jestem lekarzem. Stomatologiem. Sport to z jednej strony mój sposób na przyjemne odreagowanie codziennych trudności związanych z pracą, a z drugiej zaś jest to forma dbania o własne zdrowie, będąc świadomym, że statyczność mojej pracy wpływa na nie destrukcyjnie. Moim marzeniem jest pokazanie stomatologom, lekarzom i ogólnie wszystkim grupom zawodowym pracującym w nienaturalnej pozycji ciała, że po wyjściu z pracy wcale nie trzeba odczuwać bólu w plecach czy krzyżu. Wystarczy odpowiednia świadomość własnego ciała oraz odpowiednio ukierunkowany trening, aby uniknąć dyskomfortu związanego z pracą w specyficznych warunkach.
Jeżeli dobrze przeprowadziłem research, urodziłaś się w Suwałkach, a mieszkasz w Katowicach. Dlaczego więc będziesz bić rekord w Białymstoku?
Decyzję podjęłam w trakcie pandemii. Białystok, jak i całe Podlasie, skupia ogromną liczbę życzliwych osób, bez których pomocy organizacja wydarzenia byłaby niemożliwa. Jest to też swego rodzaju powrót do korzeni, ponieważ to na ściance wspinaczkowej w Białymstoku wszystko się zaczęło. Śląsk jest pięknym miejscem, jednak jest tylko miejscem mojej pracy. Swoją przyszłość zawodową, jak i prywatną, wiążę z Podlasiem. Kocham ten region, to jest moje miejsce.
Plan na pobicie rekordu Guinnessa w podciąganiu się na drążku to jednorazowa akcja, czy już z tyłu głowy masz pomysł lub chęć zmierzenia się jeszcze z jakimś innym zadaniem? Podobno taka forma rywalizacji wchodzi w krew i staje się swego rodzaju uzależnieniem.
Na dzień dzisiejszy jestem całkowicie skoncentrowana na wrześniowym wydarzeniu, ale jestem również świadoma, że są też rekordy w podciąganiu na 12 godzin, 6 godzin czy 1 godzinę, jak i inne rekordy z kalisteniki. Jednak dziś cel jest tylko jeden.
Gdzie można śledzić stan twoich przygotowań? Udzielasz się w mediach społecznościowych?
Wszelkie postępy w przygotowaniach do wrześniowego bicia rekordu oraz zapowiedzi kolejnych wydarzeń można śledzić na moim instagramowym profilu @paula.gorlo.
Patronem medialnym wydarzenia jest BiałystokOnline.
rafal.zuk@bialystokonline.pl