- Dla mnie jest bez różnicy, kiedy się odbędzie, bo i tak nie będę brał w nim udziału. Referendum uważam za szkodliwe i prawnie wątpliwe - mówił Zbigniew Nikitorowicz, szef klubu Platformy Obywatelskiej w radzie miejskiej.
Po jego wypowiedzi na sali obrad rozległo się pohukiwanie pracowników Miejskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej. Ich grupa przyszła na nadzwyczajną sesję rady miasta i przysłuchiwała się dyskusji dotyczącej referendum ws. prywatyzacji ich zakładu pracy. Nagradzała też brawami wypowiedzi radnych przychylnych referendum: z PiS czy też tych, którzy odeszli z PO.
Początkowo referendum zaplanowano na 2 czerwca. Datę tę ustalił przewodniczący rady miejskiej Włodzimierz Kusak.
- Pan przewodniczący nie chce słuchać głosu białostoczan, świadczy o tym ten termin - mówił Rafał Rudnicki z PiS i wyjaśniał, że jest to niedziela długiego weekendu po Bożym Ciele, prawdopodobnie więc wiele osób będzie wówczas poza miastem.
Głównie dlatego wniesiono o zorganizowanie referendum 26 maja. Termin ten poparła większość radnych. Bez głośniejszego echa odbił się natomiast głos Kazimierza Dudzińskiego, który apelował do prezydenta miasta, by w ogóle zrezygnować z pomysłu sprzedaży MPEC. Wtedy niepotrzebne byłoby głosowanie wśród mieszkańców, którego organizacja będzie kosztować kilkaset tysięcy złotych i nie wiadomo, czy w ogóle będzie ważne.
Ostatecznie za przeprowadzeniem referendum zagłosowało 21 radnych, 3 było przeciw i 3 wstrzymało się od głosu.
Referendum odbędzie się w niedzielę 26 maja w godz. 7.00-21.00. Będą na nim 2 pytania - dotyczące uchylenia uchwały ws. wyrażenia zgody na zbycie udziałów MPEC oraz właściwe: "Czy jesteś przeciw zbywaniu udziałów MPEC sp. z o.o. stanowiących własność Gminy Białystok?". By było ważne, musi w nim wziąć udział 68,46 tys. dorosłych białostoczan.
ewelina.s@bialystokonline.pl