Pomnik powstał dzięki staraniom Elżbiety Zubryckiej, która zwróciła się do Urzędu Miasta z pomysłem upamiętnienia miejsca wydarzenia, którego była świadkiem wraz ze swoją mamą. Pani Elżbieta miała 9 lat, kiedy słyszała jak w lesie mordowani są ludzie, byli to polscy patrioci.
- Szłyśmy, żeby zobaczyć czy bracia mamy przeżyli II wojnę światową i natknęłyśmy się na rozstrzeliwanie ludzi. Mama przed śmiercią przypomniała mi, że tam gdzie Polak ginie, tam się stawia krzyż. Mama powiedziała, że ja muszę za swego życia ten krzyż postawić. I właśnie dziś spełniłam ostatnią prośbę mojej matki - powiedziała Elżbieta Zubrycka.
- Prośba pani Elżbiety Zubryckiej zostaje dzisiaj zmaterializowana. Oczywiście nie byłoby tego pomnika bez wnioskodawczyni, bez Urzędu Miasta. Chciałem podkreślić rolę prezydenta Meyera, który od samego początku bardzo życzliwie zainteresował się tematem, w taki sposób życzliwie mi go przedstawił, że nie było ani chwili wahania, aby tą ideę w dniu dzisiejszym urzeczywistnić – mówił prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski.
Włodarz miasta wspomniał, że w społeczeństwie jest potrzebna pamięć, aby oddać należny hołd ofiarom, które były katowane, za to, że były patriotami i kochali Polskę. Dodał również, że pomnik będzie przypominał o tych wszystkich, którym należy się cześć.
- Panie prezydencie, dziękuję za ten pomnik. W dzisiejszym świecie pomieszanych prawd i wartości potrzebne są nam jasne symbole, znaki przypominające o cenie, jaką zapłacono za naszą wolność. Takim symbolem niech będzie ten pomnik, wychodzony i wydeptany u urzędników przez panią Elżbietę Zubrycką – powiedziała Barbara Bojaryn-Kazberuk, dyrektor białostockiego IPN-u.
Pod pomnikiem prezydent miasta, przedstawiciele służb mundurowych, przedstawiciele IPN-u, stowarzyszeń politycznych i kombatanckich złożyli wieńce na cześć ofiar zbrodni dokonanych w latach 1944-1947.
ewelina.s@bialystokonline.pl