Wzięli w nich udział goście z Izraela, Stanów Zjednoczonych, Niemiec i Polski.
- Tu, w Białymstoku, żyła jedna z największych, najlepszych i najbardziej znanych gmin żydowskich w Polsce. W porównaniu z innymi miastami było tu też najwięcej Żydów w ogólnej populacji. Białystok był miastem znanym na świecie. Tu była kultura, pisarze, rabini. To wszystko znikło w kilka lat okupacji. Trzeba to pamiętać. Jeżeli nie będziemy pamiętać, tragedia może się powtórzyć w innym miejscu. Niestety teraz słyszymy o ksenofobicznych atakach na różne mniejszości. Mam nadzieję, że nigdy więcej się to nie powtórzy - mówił Zvi Rav-Ner, ambasador Izraela w Polsce, który uczestniczył w obchodach.
Wspomnieniami podzieliła się z zebranymi Ewa Kracowska, uczestniczka powstania w getcie.
- Nie mogę tego zapomnieć. Widzę ciągle te twarze - snuła pełną emocji opowieść. - Niestety zostałam, a wszyscy zginęli...
Przeżyła dzięki kryjówce w schronie w jednej z kamienic przy ul. Fabrycznej. Potem z innymi osobami uciekła do partyzantki, która ukrywała się w lasach Supraśla.
Przyznała, że nie można porównać powstania w Białymstoku ze zrywem warszawskim. - W Warszawie były kanały i jakaś szansa na uratowanie. Tutaj nie było żadnej możliwości.
O pamięć apelował też prezydent Tadeusz Truskolaski.
- Powstanie w getcie białostockim jest jednym z najbardziej tragicznych, ale też heroicznych rozdziałów walki z hitlerowskim okupantem - mówił. I dodawał: - Śmierć powstańców stała się głośnym wołaniem o wartości: sprawiedliwość, ludzką godność i honor. Pamięć o ofiarach jest nie tylko moralnym obowiązkiem, ale też sposobem na ocalenie części historii Białegostoku.
Podczas uroczystości odmówiono też modlitwy, nie zabrakło apelu poległych i salw honorowych. Pod pomnikiem złożono kwiaty.
anna.d@bialystokonline.pl