W środę (10.05) na Uniwersytecie Medycznym w Białymstoku odbędzie się otwarte, kolejne już, prawno-medyczne zebranie naukowe. Tym razem zatytułowane "Transseksualizm jako problem prawny, medyczny i społeczny".
Jak informuje UMB, podczas zebrań z tego cyklu odbywa się prezentacja badań oraz dyskusja nad aktualnymi problemami prawa medycznego.
"Kwestie tożsamości płciowej są coraz częściej przedmiotem publicznej debaty. Podejmowany temat jest o tyle złożony i trudny, że wymaga merytorycznego omówienia wybranych kwestii i podjęcia próby odpowiedzi na niełatwe pytania podczas interdyscyplinarnej debaty łączącej prawników, medyków, socjologów i seksuologów" - zaznaczono w opisie spotkania.
W programie są wystąpienia 6 panelistów oraz dyskusja. Prelegenci poruszą m.in. takie tematy jak "Ryzyko karnoprawnej odpowiedzialności lekarza za przeprowadzenie zabiegu adaptacyjnego" czy "Zaburzenia różnicowania płci, a tożsamość płciowa".
Agendą spotkania oburzyli się przedstawiciele stowarzyszenia Tęczowy Białystok, skupiającego m.in. osoby transpłciowe.
Ich zdaniem już samo użyte słownictwo w tytule konferencji jest z lamusa - z uwagi na zgrzyt znaczeniowy (słowo transseksualizm brzmi jakby odnosiło się do seksualności człowieka, a nie jego tożsamości płciowej) oraz korelację z chorobą (końcówka –izm).
Tęczowy Białystok, w stanowisku, które opublikował w swoich mediach społecznościowych utyskuje, iż wśród zaproszonych prelegentów nie ma ani jednej osoby transpłciowej, która mogłaby opowiedzieć o tym "problemie" ze swojej perspektywy. "Jedną z zaproszonych do poprowadzenia panelu osób jest znana w mediach ze swoich transfobicznych wypowiedzi dr Magdalena Grzyb z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Gwoli ścisłości, jest to kobieta zostawiająca pozytywne reakcje pod postami, których autorzy naśmiewają się z wyglądu osób transpłciowych, nazywająca wagino- i falloplastykę samookaleczaniem oraz manipulująca faktami. Udostępniła ona w swoich social mediach wywiad z człowiekiem postulującym karę śmierci za trans-aktywizm; śmieszy ją wyciąganie na światło dzienne deadname'ów i innych danych z przeszłości osób trans" - oburzają się członkowie stowarzyszenia.
"Mówimy stanowcze NIE dyskusjom o osobach transpłciowych bez ich udziału oraz rozważaniu transpłciowości w kategoriach choroby, a tranzycji jako przestępstwa. Inne podejście nie licuje z powagą uczelni" - podkreślił Tęczowy Białystok.
Działacze LGBT+ wystosowali w sprawie konferencji list do rektora UMB. Jego treść jest podobna do treści oświadczenia. Najbardziej oburzało ich udział w konferencji naukowej dr Magdaleny Grzyb. W liście zasugerowali, że jest wielu innych prawników specjalizujących się w temacie wykluczenia ze względu na tożsamość płciową, jak i ustalenia płci, chociażby mec. Karolina Gierdal. Przypomnieli też, że Udział dr Magdaleny Grzyb w panelu na Uniwersytecie Jagiellońskim był bojkotowany przez samych studentów i studentki.
Tęczowy Białystok po raz kolejny zaznaczył, że samo nazwanie transpłciowości "problemem" godzi w osoby transpłciowe oraz współczesną medycynę. Stowarzyszenie liczy na odpowiedź rektora UMB.
O odniesienie się do sprawy poprosiliśmy Uniwersytet Medyczny w Białymstoku. Jego rzecznik Marcin Tomkiel poinformował nas, że władze uczelni zaprosiły do udziału w konferencji przedstawicieli stowarzyszenia Tęczowy Białystok.
Jak mówi Tomkiel, tolerancja, poszanowanie innych poglądów są ideą debaty uniwersyteckiej. Jednocześnie zaznaczył, że prelegenci zaproszeni do udziału w konferencji to "wybitni eksperci", ale oczywiście można z nimi dyskutować.
Szczególnie chodzi tu o dr Magdalenę Grzyb, która jest znana w środowisku ze swoich transfobicznych wypowiedzi.
- My nie cenzurujemy pani doktor - mówi Marcin Tomkiel. - To jest esencja debaty uniwersyteckiej - podkreśla.
Wg uczelni, konferencja ma stricte merytoryczny charakter. Jest już kolejną z tego cyklu.
Uczelnia nie ma sobie też nic do zarzucenia jeśli chodzi o użycie słowa "transseksualizm" (zamiast "transseksualność"), które może sugerować, iż jest to choroba oraz zestawienie go ze słowem "problem".
- To słownictwo nie jest obraźliwe, jest używane w polskim prawie. Oczywiście przedstawiciele Tęczowego Białegostoku mogą z tym dyskutować - mówi rzecznik Uniwersytetu Medycznego.
ewelina.s@bialystokonline.pl