Transpłciowość to choroba? Tak według Tęczowego Białegostoku skupiającego osoby LGBT+ można wnioskować z agendy spotkania naukowego, jakie organizuje Uniwersytet Medyczny w Białymstoku. Przedstawiciele stowarzyszenia byli tym zbulwersowani. Opublikowali w tej sprawie swoje stanowisko oraz wystosowali list do rektora (szczegóły: Uniwersytet organizuje konferencję nt. transpłciowości. Tęczowy Białystok oburzony).
Już wiemy, że po oficjalnym oświadczeniu oraz liście do rektora UMB, władze uczelni zaprosiły do udziału w konferencji zatytułowanej "Transseksualizm jako problem prawny, medyczny i społeczny" przedstawicieli stowarzyszenia Tęczowy Białystok.
Jak mówi rzecznik "Medyka" Marcin Tomkiel, tolerancja, poszanowanie innych poglądów są ideą debaty uniwersyteckiej. Poproszony przez nas o odniesienie się do zarzutów działaczy LGBT+ z Białegostoku zaznaczył, że prelegenci zaproszeni do udziału w konferencji to "wybitni eksperci", ale oczywiście można z nimi dyskutować.
Szczególnie chodzi tu o dr Magdalenę Grzyb, która jest znana w środowisku ze swoich transfobicznych wypowiedzi.
- My nie cenzurujemy pani doktor - mówi Marcin Tomkiel. - To jest esencja debaty uniwersyteckiej - podkreśla.
Wg uczelni, konferencja ma stricte merytoryczny charakter. Jest już kolejną z tego cyklu.
Uczelnia nie ma sobie też nic do zarzucenia jeśli chodzi o użycie słowa "transseksualizm" (zamiast "transseksualność"), które może sugerować, iż jest to choroba oraz zestawienie go ze słowem "problem".
- To słownictwo nie jest obraźliwe, jest używane w polskim prawie. Oczywiście przedstawiciele Tęczowego Białegostoku mogą z tym dyskutować - mówi rzecznik Uniwersytetu Medycznego.
ewelina.s@bialystokonline.pl