Do wszystkich zdarzeń doszło w niedzielę (3.08) po południu. Najpierw, około godz. 15.00, utonął 24-latek kąpiący się na niestrzeżonym kąpielisku w rejonie plaży miejskiej w Rajgrodzie.
Do kolejnej tragedii doszło zaledwie godzinę później w pobliżu jednej z dzikich plaż w gminie Turośl (powiat kolneński). Tam 48-latek wraz z dwoma synami w wieku 16 i 23 lat postanowili schłodzić się w rzece Pisa. Jednak podczas kąpieli zostali porwani przez nurt. Żaden z chłopców nie umiał pływać - najmłodszy utonął. Dwaj pozostali mężczyźni zostali wyciągnięci z wody.
Do trzeciego zdarzenia doszło w podobnym czasie w Białymstoku nad zalewem przy ul. Plażowej. Jak ustalili policjanci, pijany 37-latek kąpiąc się około 10 metrów od brzegu w pewnym momencie zaczął tonąć. Dzięki szybkiej reakcji świadka zdarzenia, został uratowany i przewieziony do szpitala.
Kolejna tragedia wydarzyła się na niestrzeżonym zbiorniku wodnym koło Jasionówki. Wtedy pod wodą zniknął 17-latek. Młody mężczyzna został wyłowiony po około 10 min. Niestety pomimo udzielonej na miejscu pomocy medycznej nie udało się go uratować.
Policjanci i strażacy nadal szukają 37-latka, który poszedł się kąpać w sztucznym zbiorniku wodnym powstałym po starej żwirowni w rejonie miejscowości Wyliny-Ruś. Po pewnym czasie, odpoczywający nad wodą razem z mężczyzną znajomi, zaniepokojeni jego dłuższą nieobecnością, zaczęli go szukać. Jednak, gdy się to nie udało, powiadomili wysokomazowieckich policjantów.
lukasz.w@bialystokonline.pl