Muchy to jeden z najważniejszych zespołów młodego pokolenia w Polsce. Wydał dwie świetnie przyjęte zarówno przez krytykę, jak i słuchaczy płyty - "Terroromans" i "Notoryczni debiutanci". Udane kompozycje, melodyjne piosenki z dobrymi polskimi tekstami, charyzmatyczny wokalista obdarzony głosem o ciekawej barwie. Muchy wybijają się ponad przeciętną. Podczas koncertu w Metrze grupa pokazała, że koncerty to jej żywioł. Od początku miała doskonały kontakt z publiką - muzycy na wyciągnięcie ręki, otwarci, kipiący scenicznym żywiołem. Grupa nie ukrywała, że ogromnie cieszy ją koncert w Białymstoku. Zachwycała sekcja rytmiczna - perkusja Waliszewskiego, bas Skórki, pełen emocji wokal Michała i mocne, koncertowe aranżacje.
Zaczęli od najnowszego singla "Nie przeszkadzaj mi, bo tańczę", zapowiadającego trzeci krążek - "Chcę ci coś powiedzieć", który ukaże się jesienią. "Najważniejszy dzień", "Zapach wrzątku", "Brudny śnieg", "Notoryczni debiutanci", "Miasto doznań" - dobrze znane utwory wywołały euforię publiki. Z werwą je odtańczyła, wyśpiewując przy tym każdy wers. Nie zabrakło też nowych piosenek - "Poznań" i "Zamarzam", które znajdą się na nowym albumie. Na chwilę zniknęli, by złapać oddech na bisy. "Big city girl", "Przesilenie", "Fototapeta" i "Rekwizyty" - nikt nie mógł być zawiedziony. Po koncercie zespół chętnie podpisywał płyty, plakaty, a nawet koncertowe setlisty, oraz gawędził z ludźmi. Część z nich porwał taneczny DJ set Dudasa&gości.
Występ Much supportował białostocki Ocean of Noise, projekt Rafała Konopki z gościnnym udziałem wokalistów polskiej sceny alternatywnej, m.in. Michała Wiraszko. Wokalista poznańskiej formacji wykonał wspólnie z muzykami dwa utwory. Wspominał też, że poznał Rafała podczas koncertu Much w Metrze właśnie. Ten podarował mu demo, które Michał... zgubił. Posłuchał jednak muzyki na portalu MySpace i zgodził się na udział w przedsięwzięciu. Występ w Metrze był zwieńczeniem długoletniej pracy nad projektem, który realizowany jest w ramach stypendium artystycznego Prezydenta Miasta Białegostoku.