Bilety na sobotni występ wyprzedały się z kilkudniowym wyprzedzeniem. Nic dziwnego. Organizatorom udało się bowiem zaprosić dwa głośne polskie debiuty - The Dumplings i BOKKA. Kto wybrał się wczoraj do Famy, nie mógł być zawiedziony.
Wieczór rozpoczął duet z Zabrza, czyli The Dumplings. Intrygujący wokal, poruszająca elektronika - projekt nastolatków to objawienie na polskiej scenie. Od pierwszej chwili porwali publikę do tańca, najwierniejsze fanki wyśpiewywały teksty utworów. Nie zabrakło znakomicie znanych "Technicolor Yawn" i "Słodko-słony cios" (udane utwory z polskimi tekstami). Przed The Dumplings świetlana przyszłość.
Drugi zespół hołduje zgoła odmiennej estetyce. Białe kombinezony, maski przypominające sprzęt płetwonurka i tajemnicza muzyka łącząca wysmakowany pop i elektronikę. BOKKA przyjęła konwencję kamuflażu scenicznego i nie ujawnia swoich personaliów. W Famie grupa zgotowała sceniczne widowisko z wizualizacjami i grą świateł. Z publiką porozumiewała się za pomocą wyświetlanych komunikatów, a na koniec zrobiła z nią zdjęcie.
Teatr i muzyka - dwa mocne bloki
Kolejna, bardzo udana edycja Dni Sztuki Współczesnej za nami. Niewątpliwie - impreza teatrem stoi. To dzięki organizacji DSW białostoczanie mogli obejrzeć spektakle znane i nagradzane, by wymienić choćby "Morrison/Śmiercisyn" Teatru Lalki i Aktora z Opola, "Paw królowej" Narodowego Teatru Starego z Krakowa czy "Pieśni Leara" Teatru Pieśń Kozła. Nie zabrakło teatru plenerowego - surrealistycznej "Alicji" Teatru Fuzja.
Trzymał poziom blok muzyczny. Energetyczne Zion Train, oryginalna Zerova z prozą Witolda Gombrowicza, Król (melancholii dobrze zrobiłoby muzyczne przełamanie), intrygujące Świetliki, tryskający świeżością duet The Dumplings i tajemnicza BOKKA - w klubie Fama mieszały się różne stylistyki. Białostocka publika oblegała zarówno wydarzenia teatralne, jak i muzyczne. Na wiele z nich bilety wyprzedały się ze sporym wyprzedzeniem.
Eksperymenty i plażowanie w centrum
Tegoroczne hasło imprezy to "Polifonie/Narracje alternatywne". Artyści pokazali, w jak różnorodny sposób można kreować i prowadzić wypowiedź artystyczną. Wiele wydarzeń zachwycało formą. Wykorzystywały taniec współczesny ("Le Flux/Przepływ", "Fling" Maria Kong Dancers Company), teatr cieni ("Mglisty Billy" Teatru Figur Kraków) czy performance (projekt "Days for dancing" Tomasza Bazana). Miastem zawładnął street art - powstał m.in. ciekawy mural. Artyści nie bali się też eksperymentować. Największe emocje wzbudziła "Ambasada" Teatru Usta Usta Republika - interaktywna wędrówka po Pałacu Branickich (łącznie z piwnicami) w celu uzyskani azylu.
Jak wypadli białostoczanie na DSW? Najmocniej swoją obecność zaznaczyła grupa Zerova, która połączyła fragmenty prozy Gombrowicza z wysmakowanym popem. Nie dał o sobie też zapomnieć Sebastian Łukaszuk, autor m.in. filmów i animacji. To on jest autorem oprawy graficznej imprezy, łącznie z trailerem i plakatem. Jego dokument przypomniał również prace nad spektaklem "Solaris" Teatru Latarnia. Kiepsko zaprezentował się Michał Stankiewicz ze swoim mocno przekombinowanym i w rezultacie nieudanym eksperymentem scenicznym "Śmierć Wrogom Ojczyzny".
Organizatorom z Białostockiego Ośrodka Kultury nie zabrakło fantazji - promowali imprezę na stworzonej przed kinem Forum specjalnej plaży. Szkoda tylko, że festiwalowych wolontariuszy pogoda nie rozpieszczała. Dopiero na finał mogli cieszyć się słońcem.
W przyszłym roku jubileuszowa, XXX edycja Dni Sztuki Współczesnej.
anna.d@bialystokonline.pl