Białostocki zespół jest rewelacją rozgrywek. ATS nie poniósł żadnej porażki. Taka dyspozycja cieszy trenera pierwszoligowego zespołu.
- Zakończyliśmy I rundę na drugim miejscu, premiowanym grą w barażach o Ekstraklasę. Jesteśmy jedną z dwóch niepokonanych drużyn, co nas napawa dumą i ogromnie cieszy. Przed sezonem zakładaliśmy walkę o spokojne utrzymanie i środek tabeli. Okazało się jednak, że ciężka praca na treningach naszych zawodniczek przyniosła zaskakujące efekty - zaznacza Dyszkiewicz i dodaje: - Jako jeden z nielicznych zespołów graliśmy aż sześcioma zawodniczkami i wszystkie miały swój udział w zwycięstwach. Ren Bingran, Monika Leonowicz, Ina Karahodzina, Gabriela Dyszkiewicz, Kasia Laryna i Kamila Gryko - każda z nich dołożyła cegiełkę do takiego wyniku.
Trener białostoczanek podkreśla, że ważne jest to, aby w ATS grało jak najwięcej wychowanek.
- Zależało mi, żeby bez względu na wyniki grały nasze młode wychowanki, które ku mojemu zaskoczeniu stanęły na wysokości zadania ponad normę, gdyż oprócz zakładanej walki, wygrywały ze starszymi i wyżej notowanymi przeciwniczkami - mówi Dyszkiewicz.
Szkoleniowiec ATS podsumował również każdą ze swoich tenisistek.
- Zdecydowaną liderką zespołu była nasza Chinka - Ren Bingran, która jest liderką w rankingu indywidualnym w całej ligi. Nieźle spisywała się też Ina Karahodzina. Drugie miejsce to także dobra gra Gabrieli Dyszkiewicz - jednej z najmłodszych zawodniczek I ligi. Jestem też bardzo zadowolony z postawy Kamili Gryko (13 lat), która dorzuciła kilka punktów w meczach ze słabszymi przeciwnikami. Aktualnie przebywa na zgrupowaniu Kadry Polski. Na pochwałę zasługuje również nasza kapitan - Monika Leonowicz, która przez większą część sezonu zmagała się z kontuzją, ale gdy występowała dawała z siebie wszystko - podkreśla trener ATS.
www.atsb.pl
W tym sezonie I liga jest dużo mocniejsza i drużyny, które w zeszłym sezonie były w pierwszej "5" , walczą teraz o utrzymanie.
- Nasz wynik jest po prostu świetny. Pomimo realnej szansy na awans, nie podpalamy się i spokojnie będziemy walczyć dalej. Życie samo pokaże, jak to się skończy - podsumował Dyszkiewicz.
blazej.o@bialystokonline.pl