Pijani kierowcy nie mogą czuć się bezkarni. Coraz częściej dalszą jazdę nietrzeźwym kierującym uniemożliwiają świadkowie takich zdarzeń. Tak też było w nocy z czwartku na piątek (28/29.09), kiedy to dyżurny Komendy Miejskiej Policji w Suwałkach został poinformowany, że pracownik jednej ze stacji paliw uniemożliwił dalszą jazdę najprawdopodobniej pijanemu kierowcy.
Pod wskazany adres udali się mundurowi, którzy po rozmowie ze zgłaszającym ustalili, że na stację paliw wjechał samochód, którym podróżowało dwóch mężczyzn. Kiedy jeden z nich przyszedł zapłacić rachunek, pracownik stacji wyczuł od niego woń alkoholu, miał też widoczne problemy z poruszaniem się. Drugi z mężczyzn, który w tym czasie wysiadł z auta również wyglądał na pijanego. Pracownik obiektu postanowił uniemożliwić im dalszą jazdę - zabrał z auta kluczyki i wezwał policję. Widząc to mężczyźni, chcąc uniknąć konsekwencji, oddalili się ze stacji. Policjanci objechali przyległy teren i odnaleźli ich w pobliskich zaroślach.
Badanie stanu trzeźwości 44-latka wykazało prawie 3 promile, a jego 32-letniego znajomego ponad 3.5 promila alkoholu w organizmie. Ponadto w trakcie wykonywanych czynności policjanci ustalili, że starszy z mężczyzn posiada prawomocny, sądowy zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych. Mężczyźni noc spędzili w policyjnym areszcie. 44-latek usłyszał zarzut kierowania pojazdem w stanie nietrzeźwości. Teraz jego dalszym losem zajmie się sąd.
mateusz.nowowiejski@bialystokonline.pl