Twórcy produkcji - na czele z reżyserem Jarosławem Marszewskim - zapewniają, że zaskoczy ona nowatorskimi rozwiązaniami. Premiera opery Wolfganga Amadeusza Mozarta z librettem Emanuela Schikanedera zaplanowana jest na 19 grudnia.
Opera cyfrowa. Jak transowy film
- To jest magiczna baśń o poszukiwaniu prawdy i miłości. Pokazuje, że dobro zawsze zwycięża - mówił na konferencji prasowej Jarosław Marszewski, reżyser opery.
Zapewnia, że w inscenizacji nie będzie rewolucji. Opowieść zostanie przedstawiona z szacunkiem do oryginału. Jednak w przypadku tej produkcji ważna jest oprawa wizualna.
Baśniowa historia zyska na scenie OiFP znakomitą ilustrację dzięki światłom i projekcjom scenografii multimedialnej autorstwa Radka Dębniaka i Moniki Graban. Ten duet zaprojektował również kostiumy. Nowoczesna scena Opery stwarza ogromne możliwości inscenizacyjne - realizatorzy spektaklu przeniosą akcję sceniczną opery Mozarta w wymiar cyfrowy.
- Rekwizyty są ograniczone do minimum. Opieramy się na intensywnym, czytelnym obrazie - wyjaśnia reżyser. - Dzięki takiemu zabiegowi zyskujemy charakter hipnotycznego, transowego filmu. Obrazy tworzą mroczny, sugestywny klimat, są tłem dla muzyki, dla artystów.
Muzyka Mozarta i choreografia Egurroli
- Cieszę się, że reżyser podkreśla wagę partytury Mozarta. To muzyka jest na pierwszym planie - dodaje Michał Klauza, kierownik muzyczny produkcji.
Tłumaczy, że opera będzie śpiewana po niemiecku - wszystko po to, by oddać piękno muzyki Mozarta. Polskie tłumaczenie zostanie wyświetlone (podobnie jak w przypadku "Traviaty"). Dialogi pomiędzy utworami będą jednak prowadzone po polsku. Zdaniem Klauzy, sięgnięcie po operę Mozarta pozwala na ogromną pracę z zespołem - chórem, orkiestrą i solistami.
Choreografię do opery przygotowuje wielokrotny finalista największych międzynarodowych turniejów tanecznych, juror programu "You can dance. Po prostu tańcz" - Agustin Egurrola. Znany choreograf przyznaje, że ogromnie go cieszy praca w Białymstoku. Chwali zespół, który jest "pełen energii i nie boi się wyzwań". Na scenie nie zabraknie oczywiście tańczącego chóru.
- Choreografia podąża za wizją reżysera. Chcemy nadać koloru pewnym scenom. Chcemy, by to, co śpiewają artyści, było widać w ich ciele - wyjaśnia Agustin Egurrola.
Opera odchodzi od ciężkich dekoracji
Damian Tanajewski, p.o. dyrektora Opery i Filharmonii Podlaskiej, podkreśla, że ta produkcja jest w pełni multimedialna i wykorzystuje możliwości nowoczesnej sceny.
- Odeszliśmy od ciężkich dekoracji na rzecz multimediów - mówi.
"Czarodziejski flet" to jedna z najbardziej tajemniczych oper. Arcydzieło spisane przez Mozarta na marginesie słynnego „Requiem” w ostatnich miesiącach jego życia. Już w pierwszym roku gry spektakl przekroczył zawrotną liczbę 100 wystawień, pozostając w repertuarze Freihaustheater aż do dnia jego zamknięcia. Natychmiast wznowiony na nowej scenie Theater an der Wien cieszył się niesłabnącym zainteresowaniem publiczności. Mimo iż od powstania dzieła minęło ponad 200 lat, popularność opery nie słabnie.
Białostocka premiera już 19 grudnia o godz. 19 na dużej scenie OiFP. Zostały ostatnie bilety. Produkcja trwa około 2 godziny 40 minut, kosztuje około 960 tys. zł. Sfinansowano ją z budżetu Miasta Białegostoku.
Portal BiałystokOnline patronuje wydarzeniu.
anna.d@bialystokonline.pl