Dzieci przyjechały do Białegostoku w piątek rano
W piątek do Białegostoku przyjechały dzieci z rodzinnych domów dziecka i rodzin zastępczych z Ukrainy wraz z opiekunkami. Miasto chcąc stworzyć im odpowiednie warunki uruchomiło nieczynny już budynek po byłym Domu Dziecka nr 2 im. dr Ireny Białówny przy ul. 11 Listopada. Jak informował w piątek zastępca prezydenta miasta - Zbigniew Nikitorowicz w ciągu kilku dni udało się uruchomić ogrzewanie, wodę i wszystkie instalacje. Budynek dostał doposażony tak, by dzieci miały jak najbardziej komfortowe warunki. Zostały przygotowane łóżeczka, ubranka, jedzenie oraz zabawki. W budynku jest aneks kuchenny z nowymi lodówkami i zmywarką, nowe pralki i suszarki. Niebawem w budynku będzie uruchomiony internet. Największe potrzeby dzięki wolontariuszom już zostały zapewnione, gdyż dzieci przyjechały jedynie z małymi plecaczkami.
W sumie przyjechało 28 osób - 22 dzieci i 6 opiekunek. Dzieci są w wieku od 3 do 18 lat, przyjechały z Kramatorska i Dnipra. Opiekunki dzieci z domów dziecka z Ukrainy przyznały, że pierwsza noc w Białymstoku była pierwszą przespaną nocą od momentu, gdy wybuchła wojna. Są wdzięczne, że otrzymały w naszym mieście nie tylko dach nad głową, ale też ogromne wsparcie i opiekę.
Prezydent miasta złożył wizytę
W sobotę (5.03) dzieci i ich opiekunów odwiedził prezydent Tadeusz Truskolaski.
- Chciałem bardzo serdecznie powitać dzieci i ich opiekunki w Białymstoku na polskiej ziemi, tu będziecie, mam nadzieję, czuli się przede wszystkim bezpiecznie. Wiadomo, że wasz dom został daleko, ale wasze bezpieczeństwo jest w tej chwili najważniejsze, dlatego też nie tylko Białystok, ale wszystkie miasta, nawet małe miejscowości w Polsce przyjmują uchodźców. Już około 700 tys. uchodźców znalazło się w naszym kraju. Do Białegostoku nad ranem przyjechała kolejna grupa, 72 osoby. To jest nasz humanitarny obowiązek, aby być z narodem, który został bestialsko napadnięty - powiedział do przybyłych Truskolaski.
Przyznał, że wiele osób już oferuje pomoc dzieciom. Zgłosił się m.in. lekarz:
- Każdy powinien robić to co może na własnym stanowisku. Właśnie dzisiaj zgłosił się do mnie lekarz z UDSK, który zaoferował pomoc dzieciom, dzisiaj przekażę telefon panu dyrektorowi, że w razie czego macie lekarza, który przyjedzie i pomoże, jeśli któreś z dzieci takiej pomocy będzie potrzebowało. Kochani czujcie się tutaj jak najlepiej, czujcie się jak u siebie w domu, na pewno zaopiekujemy się Wami jak możemy, będziemy się dzielić tym co mamy. Nasze serca są otwarte dla Was, dla waszego narodu, który tak cierpi niezasłużeni - zapewniał prezydent Białegostoku.
Truskolaski dodał też, że wierzy, że Ukrainie uda się pokonać agresora, bo nikt nie ma prawa decydować o życiu i śmierci innych:
- Putin uzurpuje sobie prawo do bycia Bogiem, do tego żeby decydować o życiu i śmierci. Europa i cywilizowany świat jest przeciwny takim działaniom i wierzymy, że naród ukraiński wygra tę wojnę - dodał prezydent.
Dzieci otrzymały od miasta też zestawy prezentowe w postaci m.in. gier i zabawek, soczków itp.
Niech nikt nie przyjeżdża spontanicznie
W piątek dyrektor ośrodka prosił, aby nikt nie przyjeżdżał spontanicznie i bez wcześniejszej konsultacji. Chodzi o to, by nie zakłócać spokoju dzieci.
- Ja bym prosił wszystkich, abyśmy nie robili niczego ad hoc, dlatego, że będziemy się orientować, jakie są potrzeby tych naszych dzieci i będziemy to sygnalizować. Chcemy, żeby to było celowane, a nie tak, że naniesiemy pieluch, które mogą się okazać nieprzydatne. Jeżeli ktokolwiek ma cokolwiek do zaoferowania to prosimy o kontakt z centrum, wtedy będziemy widzieli, czym państwo dysponujecie, a my będziemy wiedzieli, czego potrzebujemy - wyjaśnia dyrektor Centrum Obsługi Placówek Opiekuńczo-Wychowawczych.
- W mediach społecznościowych miasta Białystok będą na bieżąco zamieszczna informacje o potrzebach dzieci, które przyjechały z Ukrainy.
Prosimy śledzić na bieżąco te informacje - zachęca rzeczniczka prezydenta Białegostoku.
Już zostały uruchomione procedury związane z legalizacją pobytu, ze znalezieniem i posłaniem do szkół.
Opiekunki, które przyjechały z dziećmi martwią się nie tylko o swoich bliskich, ale też o dzieci, które zostały na terenie objętej wojną Ukrainy. Mają nadzieje, że im też uda się dotrzeć do Polski.
justyna.f@bialystokonline.pl