Młodzi ludzie często szukają pracy na wakacje. To doskonała okazja, by zarobić sobie np. na jakiś wyjazd bądź podreperować uczniowski/studenci budżet.
Pierwsze kroki na rynku pracy bywają dość trudne. Niedoświadczeni "poszukiwacze" rozsyłają swoje CV byle jak i byle gdzie. Nie zdają sobie nawet sprawy z czyhającego zagrożenia.
Niektóre ogłoszenia o pracę pojawiają się tylko po to, by wyłudzić dane osobowe kandydatów. Jak je rozpoznać? Zazwyczaj są bardzo atrakcyjne finansowo. Oferowane warunki też znacznie odbiegają od tych, które można znaleźć w innych ofertach. Nie znajdziemy w nich przede wszystkim nazwy ani danych pracodawcy. W ogłoszeniu z reguły opisany jest jedynie profil działalności firmy.
Eksperci apelują - nigdy nie wysyłajmy kserokopii dowodu osobistego, kart płatniczych ani jakichkolwiek innych ważnych dokumentów. Odpowiedzialna firma raczej nie zamieści żadnych linków, więc lepiej w nie nie klikać (może to być np. wirus).
Aby uniknąć oszustwa, wystarczy dokładna analiza treści i sprawdzanie czy firma oferująca zatrudnienie faktycznie istnieje. W razie wątpliwości - można zadzwonić i porozmawiać z kimś z kadr, albo udać się do siedziby osobiście.
Trzeba też wiedzieć, iż podczas rekrutacji nie musimy opowiadać przyszłemu szefowi szczegółowych informacji z życia. Pracodawca na tym etapie może od nas jedynie żądać imienia, nazwiska, daty urodzenia, imion rodziców i adresu potrzebnego do korespondencji. Podajemy też, rzecz jasna, informacje dotyczące wykształcenia, przebytych szkoleń i doświadczenia zawodowego.
Szczegółowe dane, które dotyczą m.in. konta bankowego, należy podać dopiero podczas podpisywania umowy.
justyna.f@bialystokonline.pl