Bakterie w suplementach?
Najwyższa Izba Kontroli przygotowała raport dotyczący suplementów diety. Instytucja wskazuje, że badania laboratoryjne tego rodzaju środków wykazały dużo nieprawidłowości. I tak np. wiele z takich preparatów nie wykazuje cech deklarowanych przez producentów, a zdarzają się też suplementy szkodliwe dla zdrowia.
W sprzedaży, w tym internetowej, ale także w sklepach stacjonarnych i aptekach, obok rzetelnych produktów znajdowały się suplementy diety zafałszowane, tj. zawierające np. bakterie chorobotwórcze, substancje zakazane z listy psychoaktywnych czy stymulanty podobne strukturalnie do amfetaminy, czyli działające jak narkotyki.
NIK zwraca także uwagę na problem oszukańczych praktyk, jakie stosują producenci i dystrybutorzy, którzy - kreując popyt - reklamują tego rodzaju środki jako równoważne produktom leczniczym. Kontrolerzy stwierdzili, że dzieje się to przy biernej postawie organów państwa i ostrzega, że taki stan może rodzić zagrożenie dla zdrowia, a nawet życia konsumentów.
Warto wiedzieć, że zgodnie z aktualnie obowiązującym stanem prawnym, każdy może wprowadzić suplement na rynek, deklarując jedynie jego skład organom sanitarnym w drodze tzw. notyfikacji.
Instytucja wskazuje, że teoretycznie istnieją szanse, że produkt, który trafia na rynek, zostanie zbadany, jednak w praktyce skala rynku przekracza obecne możliwości kontrolne Inspekcji Sanitarnej. Kontrole, które prowadzi Inspekcja, dotyczą zaledwie części rynku, a same postępowania mogą trwać - jak wykazała NIK - nawet kilka lat. Oznacza to, że w licznych przypadkach sprzedawane suplementy diety nie są badane.
Dochodowy interes
Należy wspomnieć, że rynek suplementów diety rozwija się w Polsce bardzo dynamicznie. W 2015 r. wydaliśmy na nie 3,5 mld zł, kupując blisko 190 mln opakowań. Zatem statystyczny Polak nabył 6 opakowań tych preparatów, wydając na nie ok. 100 zł.
Natomiast w rejestrze Głównego Inspektoratu Sanitarnego od 2007 r. wpisano łącznie blisko 30 tys. produktów zgłoszonych jako suplementy diety. Badania wykazują, że rynek ten w latach 2017-2020 będzie rozwijał się w tempie ok. 8% rocznie.
Tymczasem niewiele wiemy o tych specyfikach. Dla przykładu, przeprowadzone przez TNS Polska w 2014 r. badanie wykazało, że wiele osób mylnie uznało suplementy za "witaminy" (31%) czy "minerały" (8%), a aż 41% badanych przypisało im właściwości lecznicze, których produkty te nie mają. Ponadto 50% pytanych uważało, że preparaty tego rodzaju są tak samo kontrolowane jak leki.
Należy pamiętać, że uzupełnienie diety powinno być poprzedzone analizą określającą nawyki żywieniowe, stan ogólny człowieka, przeciwwskazania zdrowotne, choroby przebyte, występujące choroby przewlekłe, stosowane leki, terapie itp. a nie bezmyślną reklamą i złudnymi obietnicami.
Wykaz zakwestionowanych substancji znaleźć można na stronie internetowej Najwyższej Izby Kontroli.
dorota.marianska@bialystokonline.pl