"Czerwony Kapturek" to jedna z najbardziej znanych baśni wszech czasów. Znamy jej wersję książkową, znamy filmowe czy teatralne. Opera i Filharmonia Podlaska zafundowała nam bajkę na motywach baśni braci Grimm. To opowieść uwspółcześniona, w której las zastępuje wielkomiejska dżungla, a całość ma gangsterski, kryminalny charakter. Autorką znakomitego tekstu jest Marta Guśniowska - znana jako dramaturg Białostockiego Teatru Lalek. Wszystko, co wyjdzie spod jej pióra, wróży sceniczny sukces. Taki sukces udało się też osiągnąć w Operze i Filharmonii Podlaskiej.
Punkowy Kapturek w wielkomiejskiej dżungli
W akcję wprowadza nas Detektyw (Rafał Supiński, Bartłomiej Łochnicki), który musi rozwiązać "sprawę Kapturka Cz.". O pomoc prosi go zakatarzona Mama (Monika Ziółkowska, Justyna Schabowska). Nalegała, by córka zwana Czerwonym Kapturkiem nie szła sama do Babci (Jolanta Borowska, Ewa Palińska), ale ta się uparła i wybrała w drogę.
Dziewczynka (Zuzanna Łuczak, Dorota Białkowska) jest buntowniczką i - sądząc po stroju - blisko jej do punkowej ideologii (wysokie, ciężkie buty, naszywki na spodniach, łańcuszki i pasek z ćwiekami). Ma przyjaciela chomika Ogryzka (Rafał Iwański, Cezary Jabłoński), który nosi znaczek "anarchia" na ramieniu i agrafkę w klapie płaszcza. To on stwierdza, że "nieprzeciętne jednostki skazane są na brak zrozumienia". W białostockim wydaniu "Sprawa Kapturka Cz." jest bowiem także opowieścią o poszukiwaniu własnego miejsca na świecie i przekonaniu, że w tych poszukiwaniach można się czasem zgubić. W mieście z migającym neonem "Las Vegas" Czerwony Kapturek też gubi drogę. Czyha na niego łakomy Wilk (Maciej Nerkowski, Piotr Szekowski).
Trafnym pomysłem było uwspółcześnienie znanej baśni i poszukanie w tej opowieści drugiego dna. Dzięki temu spektakl jest atrakcyjny zarówno dla dzieci, jak i dla towarzyszących im dorosłych. Jak to u Guśniowskiej, tu też jest sporo słownych gier. Nie obywa się bez seksualnych nawiązań – wiadomo - obecnych w baśniach braci Grimm. Nieprzypadkowo Wilk konsumuje dziewczynkę w łóżku, a Chmura po scenie burzy stwierdza: "Ale się nadmuchałam". Słownych zabaw jest więcej. Gdyby wilk był owczarkiem niemieckim, "Zapraszamy do lasu" brzmiałoby w jego ustach "Willkommen". Stąd już krok do "wilk omen".
Detektyw na rolkach, Chomik na linie
Bajka jest bardzo dynamiczna - wszystko za sprawą choreografii Macieja Florka. To nie pierwsze spotkanie "Gleby" z Operą Podlaską. Współpracował już przy "Kocie w butach". Aktorzy co chwila zmieniają miejsce na scenie, tańczą musicalowo, wykonują nawet akrobacje. Najbardziej widowiskowa jest scena, w której Chomik huśta się na linie, a na plecy wdrapuje mu się główna bohaterka. W pamięć zapadają też fragmenty, gdzie aktorzy tańczą z czarnymi planszami z wyrysowanymi na nich białymi konturami ofiar (nawiązanie do gangsterskiego charakteru opowieści). Jest też moment, w którym Wilk wchodzi na specjalnych kubikach na nogach. W drugiej części bajki Detektyw porusza się natomiast... na rolkach. Nie obywa się bez nawiązań do popkultury. Walka Ogryzka z Wilkiem przypomina tę na świetlne miecze z "Gwiezdnych wojen".
Z artystami Opery spotkali się artyści współpracujący z Białostockim Teatrem Lalek oraz aktorzy białostockiego Teatru Dramatycznego. O Marcie Guśniowskiej pisałam już na początku. Do tej pierwszej grupy zaliczają się także Piotr Klimek - autor muzyki i Pavel Hubička - autor scenografii. Do drugiej grupy należą aktorzy Węgierki: Jolanta Borowska, Ewa Palińska i Piotr Szekowski. Trzeba przyznać, że kolaboracja jest udana.
Bajka w jazzowym rytmie
Jazzującą muzykę gra na żywo zespół muzyków Opery i Filharmonii Podlaskiej. Dialogi przeplatają piosenki (teksty napisała Marta Guśniowska), które chce się samemu podśpiewywać. Jest tu piękna pochwała przyjaźni ("Prawdziwy przyjaciel pomoże, gdy bieda / Fałszywy ci powie, że pomóc się nie da"), zaproszenie do odkrywania lasu ("Choć wciąż mami all inclusive, wabi, nęci, kusi nas, co tam sauna czy jaccuzi, gdy jest las!!!") i zachęta do przeżycia życia pełną piersią ("Szkoda siedzieć w domu, gdy przygoda czeka! / Rusz się, żeby życie nie minęło cię! / Po co bać się życia? / Patrzeć wciąż z ukrycia / I samemu nie chcieć przeżyć nic? / Ruszaj ku przygodzie! /Ciesz się życie co dzień! / Zobacz, jak cudownie może być!").
Scenografia przykuwa oko, jest nieoczywista i fascynująca. Na ścianie gabinetu Detektywa wiszą tarcze starych zegarów, swoje miejsce znalazła też gitara. Z kolei centralne miejsce pokoju Babci zajmuje łóżko, nad nim wisi portret, szafeczka, obok stoi fotel. Elementy sprawiają wrażenie, jakby zostały ze sobą przypadkowo sklejone. W spektaklu jest też miejsce na mobilne elementy.
Wspomnieć trzeba także o Marii Dek, która zaprojektowała plakat bajki, program, a nawet zakładkę. W foyer Opery można też oglądać wystawę estońskiej ilustracji dla dzieci stworzonej na motywach baśni braci Grimm "Once Upon a Time...", czyli "Dawno, dawno temu...".
Repertur Opery i Filharmonii Podlaskiej
anna.d@bialystokonline.pl