W nocy ze środy (30.03) na czwartek (31.03) zostały skradzione szachy miejskie. Ciesząca się niesłabnącą popularnością atrakcja turystyczna, pod koniec marca wróciła na swoje miejsce po zimowej przerwie. Jednak nie dane jej było cieszyć się wiosenną aurą, ponieważ dwóch mężczyzn postanowiło je sobie przywłaszczyć.
Złodziei szachów plenerowych nagrał miejski monitoring. Policja rozpoczęła dochodzenie w tej sprawie, jednak ze względu na zasłonięte twarze ich zidentyfikowanie będzie znacznie utrudnione. Jeżeli wpadną w ręce organów ścigania, to według kodeksu karnego złodziejom grozi kara pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
Szachy miejskie mają od 70 cm do 100 cm wysokości, a w ich skład wchodzi 34 elementów - po 16 czarnych i po 16 białych: 8 pionków, 2 skoczki, 2 gońce, 2 wieże, jeden hetman (królowa) i jeden król. Białostoczanie i turyści "pierwszą partię" mogli rozegrać w sierpniu ubiegłego roku. Szachy i stworzenie planszy do plenerowej gry kosztowało ponad 15 tys. zł.
Prima Aprilis!
Tak naprawdę nikt nie ukradł szachów, ponieważ nigdy takowych w Białymstoku nie było. Zdjęcie użyte w artykule zostało zrobione w mieście Rapperswil.
malwina.witkowska@bialystokonline.pl