Niektórzy pracowali, by zarobić na swoje wydatki
Studenckie wakacje dobiegły końca. Dla osób, które wszystko zaliczyły w terminie, i tak trwały dość długo, bowiem około 3 miesięcy. Wielu studentów wykorzystuje ten czas nie tylko na letnie wojaże, ale też, by zarobić i podreperować swój budżet.
- Pracowałam w białostockiej kawiarni, więc mogłam sobie pozwolić później na fajniejsze wakacje zagraniczne. Mam naprawdę fajne szefostwo, które poszło mi na rękę, będę więc mogła kontynuować pracę, kiedy nie będę miała zajęć na uczelni. Jestem już na magisterce, więc wątpię, by było ich sporo. A tak zawsze sobie zarobię i nie muszę o wszystko prosić rodziców – mówi Asia, studentka Uniwersytetu w Białymstoku. – Czy bardziej szanuję pieniądze, jak sama na nie zarabiam? Trochę tak i trochę nie. W sumie nigdy nie wydawałam na głupoty. Teraz jednak z pewnością pozwalam sobie na kupowanie większej ilości ciuchów, nawet tych droższych. Jak muszę oszczędzać, to oszczędzę, ale moim zdaniem jeszcze mam na to czas – śmieje się.
Okazuje się, że pracę podjęło wielu studentów.
- Pracowałam lipiec i sierpień, a wrzesień przeznaczyłam sobie na odpoczynek. Miałam jechać gdzieś za granicę, ale niestety nie wypaliło. Może jakoś przed świętami mi się uda, gdzieś pojechać. Pieniądze odłożyłam i trzymam w specjalnej kopercie z napisem "na wakacje". Pracę w wakacje znalazłam szybko, oczywiście w gastronomii, jak wielu moich znajomych. W sumie mało kto nie pracuje w wakacje, bo są długie i to doskonała okazja, by zarobić, nauczyć się czegoś nowego, poznać nowych ludzi. Moja kumpela właśnie poznała w takiej pracy swojego faceta – opowiada Monika, studentka UwB. – Praca w gastronomii nie jest łatwa, ale w weekendy można naprawdę nieźle zarobić z samych napiwków. A jak się widzi, za co pracuje, to i chęci są.
Wyjazd za granicę w celach zarobkowych?
Kilka lat temu wielu studentów szukało pracy za granicą w okresie wakacji. Szansa szybkiego i dobrego zarobku kusiła wiele osób. Obecnie okazuje się, że taka praca cieszy się nieco mniejszą popularnością.
- Ja szukałem pracy, która będzie wiązała się z moimi studiami, czyli budownictwem. Bo to okazja, by mieć później jakiś wpis w CV, by przyszły pracodawca widział, że nie spoczywałem na laurach – mówi Adam, student Politechniki Białostockiej. – Obecnie pracodawcy chętnie zatrudniają młodych ludzi, licząc, że w przyszłości będą ich pracownikami. Teraz jest duży problem z wykwalifikowanymi pracownikami, więc firmy są bardziej otwarte. Wiele ofert jest właśnie na wakacje, niektórzy nawet proponują potem pracę dorywczą, na kilka godzin w tygodniu nawet. Bardzo fajna opcja. Mało mam znajomych, którzy wyjeżdżają teraz za granicę, w sumie to chyba tylko jeden kolega pojechał, ale ma rodziców w Belgii, więc miał pracę załatwioną i z nimi pobył, to inaczej – dodaje.
Niegdyś młodzi ludzie chętnie jeździli na zbiory truskawek, ogórków itp. Dziś chyba taka praca cieszy się mniejszym zainteresowaniem.
- Nikt z moich znajomych nie jeździł na zbiory ani zmywak. Chyba teraz w kraju jest wystarczająco ofert. A jak ktoś ma dobre studia, to firmy naprawdę dają ciekawe oferty i chcą, by później u nich zostać, to jest fajne. Dużo osób pracuje też w gastronomii. Teraz za granicę jeździ się głównie na egzotyczne wycieczki – wyjaśnia Michał z PB. – Ale jak się zastanowić, to mało kto nie pracuje wcale. Starsze roczniki często w ciągu roku już mają pracę, potem mogą kontynuować po studiach jak chcą.
A co z wakacyjnym leniuchowaniem?
Czy wszyscy studenci zamiast cieszyć się błogimi wakacjami i słodkim lenistwem, skupiają się na zarabianiu?
- Nie, oczywiście, że nie. Ja przykładowo pracowałam cały rok, a w wakacje postanowiłam sobie odpocząć, nadrobić czytanie książek, oglądanie seriali. Miałam w końcu czas dla znajomych i rodziny. A od października znów chcę popracować, bo jednak wynudziłam się jak nigdy – opowiada Karolina, studentka II roku UwB. – Moim zdaniem warto pracować już na studiach, ja dzięki temu lepiej dysponuję swoim czasem, jestem bardziej zorganizowana. Ale i bardziej zmęczona często, to fakt. Czy dużo moich znajomych pracuje? Myślę, że więcej niż połowa. Są jednak tacy, którzy do roboty się nie garną, z reguły to osoby, którym rodzice dają sporo kasy – dodaje.
Uczelnie znów tętnią życiem
We wtorek na większości uczelni studenci mają jeszcze wolne. Nauka zapewne na dobre rozpocznie się dopiero za kilka dni. Jak zawsze na początku pewnie będzie też sporo zmian w rozkładach zajęć.
Na białostockim uniwersytecie naukę rozpocznie około 9 tys. osób, około 2 tys. to osoby, które próg uczelni przekroczą po raz pierwszy. Z kolei na Politechnice Białostockiej będzie się uczyć niespełna 8 tys. osób, tu studentów I roku jest mniej niż 2 tys.
Najbliższe wolne dni czekają na nich w listopadzie, Wszystkich Świętych wypada w tym roku w piątek, zaś Dzień Niepodległości – w poniedziałek. Na dłuższe wolne trzeba będzie poczekać do Bożego Narodzenia.
justyna.f@bialystokonline.pl