Duma Podlasia w 4. kolejnym ligowym meczu nie dała się pokonać, ale po wyjazdowym starciu z Zagłębiem dorobek punktowy białostoczan nie uległ znacznej poprawie. Żółto-Czerwoni dopisali do swego konta tylko 1 oczko, a stało się to możliwe dzięki temu, że w końcówce pojedynku błysnął wprowadzony w drugiej połowie Maciej Bortniczuk. Gdyby nie to, Jagiellończycy wróciliby do Białegostoku z niczym.
- Mecz odbywał się o w miarę wczesnej porze, przy pięknej pogodzie i w takich okolicznościach kibice mogli obejrzeć kilka ciekawych akcji. Z pewnością nie zabrakło emocji i obie drużyny czują pewnie niedosyt, bo obie chciały zwyciężyć. My przystępowaliśmy do rywalizacji 3 dni po pucharowym starciu w Opolu, gdzie graliśmy przez 120 minut i wywozimy punkt z trudnego terenu w Lubinie. Oczko cieszy tym bardziej, że zdobyliśmy bramkę, goniąc wynik. Z pewnością fakt, że swój mecz pucharowy graliśmy w czwartek, miał przełożenie na naszą postawę, na to, że dawaliśmy Zagłębiu możliwości do strzelenia nam bramki. Pozostawialiśmy przeciwnikowi zbyt dużo wolnej przestrzeni, z czego padł gol, ale duży ukłon dla mojego zespołu, że doprowadził do remisu i pokazał ogromną determinację, by losy tego spotkania odmienić - powiedział po niedzielnym meczu Maciej Stolarczyk, trener Jagiellonii.
Na uwagę zasługuje fakt, że w trakcie całej rywalizacji Żółto-Czerwoni oddali tylko 1 celny strzał, ten, który zakończył się golem. Dla porównania Miedziowi w światło bramki trafiali aż 9-krotnie.
- Wykazaliśmy się dzisiaj stuprocentową skutecznością, ale stworzyliśmy też kilka sytuacji, w których zabrakło nam decyzji o uderzeniu. Nasze akcje były rwane, a podejmowane decyzje nerwowe. Trzeba przyznać, że Zagłębie często strzela na bramkę, szczególnie sprzed szesnastki, to jest strefa, gdzie i Łakomy i Starzyński potrafią uderzyć. Niemniej ta dzisiejsza statystyka strzałów jest dla nas wskazówką do dalszej pracy - dodał opiekun Jagiellończyków.
Głos po ligowej rywalizacji zabrał również szkoleniowiec gospodarzy.
- Czuję wielki niedosyt i rozczarowanie tym wynikiem. Przy tylu sytuacjach, uderzenia m.in. Chodyny, Łakomego czy Starzyńskiego, powinniśmy strzelić w pierwszej połowie co najmniej jedną bramkę. Po zmianie stron przejęliśmy kontrolę nad meczem, stworzyliśmy mnóstwo okazji. Gaprindaszwili, Bohar, były też kolejne uderzenia. Straciliśmy bramkę w nieoczywistej sytuacji, gdzie zabrakło dyscypliny. Jesteśmy rozczarowani tym rezultatem, musimy się nauczyć "zabijać" takie mecze. Skuteczność jest do poprawy - oznajmił Piotr Stokowiec, trener Zagłębia.
W następnej kolejce PKO Ekstraklasy Jaga zagra u siebie ze Stalą Mielec, natomiast zespół z Lubina pojedzie do Grodziska Wielkopolskiego na spotkanie z Wartą Poznań.
rafal.zuk@bialystokonline.pl