Sprawa wywłaszczeń z ul. Angielskiej i Ostrowieckiej znów u wojewody

Fot: Ewelina Sadowska-Dubicka

Wywłaszczenia dotyczą 8 rodzin mieszkających przy ul. Ostrowieckiej i Angielskiej

- Czy można strzelać z armaty do wróbli? Decyzji o budowie małej, osiedlowej uliczki nadano rygor natychmiastowej wykonalności, jakby to była ważna arteria - mówi radny Paweł Myszkowski.

- To krzywdzące dla miasta, to krzywdzące dla mieszkańców, a dobre tylko dla dewelopera - twierdzi z kolei jego klubowy kolega Piotr Jankowski.

Działacze Prawa i Sprawiedliwości uważają, że nie było potrzeby, by wydawać decyzję pozwalającą na budowę nowych ulic na os. Bema wg tzw. specustawy, która mówi o tym, że inwestor natychmiast przejmuje nieruchomości, a ich właściciele są zobowiązani je opuścić. Tak właśnie musieli zrobić mieszkańcy domów przy ul. Angielskiej i Ostrowieckiej. Gdyby nowa droga prowadzona w miejscu ich posesji była wykonywania na podstawie standardowych pozwoleń, mieliby więcej czasu na przeprowadzkę, a dano im na to tylko 10 dni.

Tam deweloper, planujący obok wzniesienie bloku, wybuduje za swoje pieniądze ulice. Zrobi to na podstawie wcześniej zawartej z miastem umowy.

Teraz radny Piotr Jankowski z PiS złożył do wojewody pismo, by ten sprawdził z urzędu, czy zastosowanie przez prezydenta specustawy nie było w tym przypadku naruszeniem prawa.

Sprawą wywłaszczeń z ul. Ostrowieckiej i Angielskiej wojewoda już zajmował się. Andrzej Meyer odrzucił skargę mieszkanki, która nie zgadzała się z decyzją prezydenta Białegostoku - zrobił to z przyczyn formalnych, bo jej odwołanie wpłynęło za późno.

Mieszkańcy, którzy opuścili domy w terminie wyznaczonym przez prezydenta, otrzymają za swoje nieruchomości pełne odszkodowanie (wartość poszczególnych nieruchomości jest jeszcze ustalana). Tym, którzy tego nie zrobili, będzie wypłacone z potrąceniem 5%.