Sprawa dotyczy zdarzeń z lutego zeszłego roku. Właśnie wtedy ktoś zaczepił czarnoskórego prezentera Radia Jard. Mężczyzna zaczął bez powodu wyzywać na tle rasowym idącego ulicą radiowca. Prezenter nie dał się jednak sprowokować i nie reagował na wulgarne zaczepki. Kiedy mężczyzna doszedł do klatki schodowej swojego bloku, napastnik podszedł do niego i uderzył go w twarz. Doszło do szarpaniny, a wtedy agresor uciekł.
Kilka dni po zdarzeniu udało się zatrzymać napastnika. Okazał się nim być znany policji Tomasz G. Pokrzywdzony rozpoznał go i zeznał, że jest prawie pewien że to właśnie 25-latek go napadł. Jednak po niedługim czasie od zatrzymania 25-latka, na policję zgłosił się Dominik Ch. Mężczyzna oznajmił, że to on napadł na czarnoskórego prezentera pogody. W trakcie śledztwa okazało się jednak, że samooskarżenie nie jest spójne z zeznaniami pokrzywdzonego i innych świadków zdarzenia. Podczas rozprawy przed sądem pierwszej instancji świadek cały czas utrzymywał, że to on jest odpowiedzialny za incydent. Sąd nie dał jednak wiary zeznaniom. 25-letni Tomasz G. usłyszał wyrok 2 lat i 8 miesięcy więzienia.
Od wyroku odwołała się obrona skazanego. Sąd Apelacyjny w Białymstoku uznał odwołanie za zasadne i skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia. W uzasadnieniu sędzia powiedział, że trzeba rozwiać tutaj wszelkie wątpliwości.
W poniedziałek (28.04) sprawa ruszyła na nowo. Oskarżony od początku nie przyznaje się do winy, chociaż jak już wcześniej mówił w przeszłości miał poglądy rasistowskie, ale z tym skończył. Do czasu kolejnej rozprawy prokuratura ma zebrać więcej dowodów w sprawie, tak aby jednoznacznie było wiadomo kto stoi za napaścią na pokrzywdzonego prezentera.
lukasz.w@bialystokonline.pl