We czwartek (29.04), o godzinie 10:00, na festiwalowym profilu Up To Date Festival na Facebooku rozpoczął się dość nietypowy stream. Podczas trwającej osiem godzin relacji obserwujący zobaczyli jedynie zatrzymane ujęcie, a na nim, dość symbolicznie złożone elementy festiwalowej rzeczywistości. Co miał oznaczać ten zabieg?
Jak możemy przeczytać w opisie anty-streamingu:
"Sytuacja się powtarza, bo ponownie przychodzi nam decydować co mamy robić z festiwalem. W 2020 roku udowodniliśmy, że da się to zrobić bezpiecznie. Z kolei "niemiły" rok 2021 udowodnił nam dobitnie, że nic nie jest pewne. Z pandemią radzimy sobie różnie. Jedni zostali zmuszeni do stawienia czoła najgorszym tragediom, inni znaleźli sposób na polepszenie swojego bytu. Jedni tracą dorobek życia, inni życie. Część z nas mierzy się z żalem, tęsknotą i wyrzeczeniami konsekwentnie zaciskając zęby, inni zaś z tego szydzą, oportunistycznie robiąc z tego użytek.
Jak widać, to czas i YOLO, i Memento Mori.
Niezależnie jak się czujecie wobec pandemii, dzielimy tą sama rzeczywistość, z którą będziemy musieli się zmierzyć. Obyśmy mogli zrobić to wspólnie.
Obostrzeniowy kalejdoskop się kręci, a on ciągle stoi i przypomina. Pozdro Techno Sound System. Przypomina o wartościach, które pchnęły nas do jego budowy. Przypomina też piękne chwile. Kusi nas, by go odpalić i zaprosić do wspólnego przeżywania. Człowiek jest zwierzęciem stadnym, a my mamy przecież ludzkie odruchy. Jednakże, pokusa powiewu głośnej muzyki i zbiorowego katharsis może nas obecnie kosztować zbyt wiele.
Staramy się nie obrażać na rzeczywistość, dlatego z nadzieją podejmujemy działania. Zakasamy rękawy i przygotowujemy się na przyszłość, bo chcemy wierzyć, że mamy na nią wpływ. W jakkolwiek surrealistycznych czasach przyszło nam walczyć, podejmujemy rękawicę. Przetrwamy, po swojemu".
Pozostaje nam mieć nadzieję, że twórcom Festiwalu Up To Date uda się jednak w tym roku zorganizować imprezę. Przecież wydarzenie to cieszy się ogromną popularnością, jest uznanym festiwalem o randze ogólnopolskiej i ma swoich wiernych fanów. Trzymamy kciuki!
anna.kulikowska@bialystokonline.pl