Do zdarzenia doszło w sobotę, 9. września. Złodziej, chcąc połączyć - w jego mniemaniu - przyjemne z pożytecznym, zrobił porządki wokół posesji, zalegające tam odpadki spakował do worka i w towarzystwie - prawdopodobnie - córki, pojechał do lasu. Tam opróżnił worek, rozłożył go w bagażniku, a - jako że natura nie znosi próżni, w powstałej przestrzeni umieścił wałki drewna z przygotowanego do sprzedaży stosu. Obecnie trwa postępowanie Straży Leśnej w tej sprawie. Zważywszy na fakt, że na nagraniu są widoczne numery rejestracyjne auta oraz twarz jego kierowcy, identyfikacja sprawcy nie powinna być trudna.
- Osoby postępujące niezgodnie z prawem nie są już w lasach anonimowe. Dzięki systemowi monitoringu jesteśmy w stanie bardzo szybko określić sprawcę, czy jest to złodziej drewna, śmieciarz, czy kłusownik - mówi Wojciech Borys, komendant Straży Leśnej przy Nadleśnictwie Czarna Białostocka. Komendant szczególnie boleje nad udziałem w zdarzeniu nastolatki, którą widać wewnątrz samochodu.
W polskich lasach działa już ponad 400 kamer. Leśnicy zaczęli je instalować głównie po to, by walczyć z kradzieżami drewna i zaśmiecaniem lasów. Skuteczność tego systemu sprawia, że są one coraz bardziej popularne i kolejne nadleśnictwa zapowiadają umieszczenie kamer w gęstwinach leśnych. Tym bardziej, że takie "fotopułapki" są coraz bardziej zaawansowane technologicznie.
- Urządzenia do monitoringu są bardzo małe i lekkie. Takie urządzenie wielkości pudełka zapałek można z łatwością ukryć albo w miarę potrzeb, przenieść w inne miejsce - wyjaśnia Wojciech Borys.
anna.d@bialystokonline.pl