Jak minął w Centrum Kultury w Gródku ostatni rok?
- Wbrew pozorom rok 2020 obfitował w wiele ciekawych inicjatyw kulturalnych. Oczywiście, nie udało się zrealizować imprez masowych i mniejszych festynów, ale epidemia koronawirusa uświadomiła nam, że dom kultury to już nie tylko imprezy i zajęcia cykliczne, ale znacznie więcej. Wiemy też, jak bardzo jesteśmy potrzebni naszym mieszkańcom. To był też rok doposażania GCK, ponieważ udało nam się otrzymać dotację Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego na zakup sprzętu do nowopowstałego studia nagrań.
Jakie działania podejmowaliście?
- W marcu, dzień po ogłoszeniu lockdownu, rozpoczęliśmy zajęcia z cyklu GCK W TWOIM DOMU. Były to jedne z pierwszych tego typu działań w Polsce, ponieważ mnóstwo dyrektorów z kraju odzywało się do nas z gratulacjami i prośbą o porady (chociaż dziś jest to już normalne). Naszym celem był ciągły kontakt z mieszkańcami gminy, organizacja czasu wolnego dla całych rodzin, ponieważ wtedy faktycznie miało to sens. Ludzie odsyłali nam swoje prace, brali udział w różnych akcjach i konkursach.
Widziałam też, że wyszliście z murów ośrodka?
- Z biegiem czasu widać było, że forma zdalna zaczyna się "przejadać" ludziom, w związku z tym reagowaliśmy na bieżąco. Powstawały dzieła sztuki na ulicy, na polu, organizowaliśmy wydarzenia wysokiej jakości w plenerze, np. Wertep, Festiwal Kolorów, pokazy filmów ("Basowiszcza" w reż. Jerzego Kaliny), były wystawy uliczne, Święto ulicy Chodkiewiczów i wiele innych działań, w tym animacje w gminnych wsiach. Organizowaliśmy wiele akcji pomocowych - jedna z nich - "Maseczka dla seniora" została dostrzeżona przez ekipę telewizyjną, dzięki czemu moja ekipa wystąpiła w serialu "Prawdziwy bohater" w TVP1.
Czy przestrzeń online sprawdza się? Udaje się docierać do odbiorców?
- I tak i nie - nie jest to i nigdy nie będzie to samo co na żywo - to nie są te same emocje. Te początkowe aktywności miały świetny odbiór, ale po wprowadzeniu zdalnego nauczania dzieci były już przemęczone komputerem, więc nie atakowaliśmy ich na siłę bezdusznymi instruktażami, bo tu chodzi o to, by był feedback, reakcja, wiadomość. Dalej działamy w sieci, ale w innej zasadzie, dla przykładu podam wystawę online - "Szydełkowe szaleństwo", gdzie otrzymaliśmy mnóstwo zdjęć przepięknych robótek ręcznych. Proponujemy karaoke naszych ludowych pieśni, które wykonują zespoły ludowe. Mamy zajęcia języka włoskiego z naszą wolontariuszką Anią. Poprowadziłam osobiście prawie 70 zajęć fitness - jestem z tego bardzo dumna, ponieważ nie skakałam przed kamerką sama, otrzymałam mnóstwo zdjęć i podziękowań, że te ćwiczenia dają naprawdę dużo. Ćwiczyli nawet uczniowie naszej szkoły wraz z rodzicami. To jest super.
Co planujesz jeszcze w najbliższej przyszłości w Centrum w Gródku?
- Ludzie potrzebują koncertów, festynów - planujemy je nieśmiało, mam nadzieję,że może nie będą to imprezy masowe, ale chociażby mniejsze wydarzenia. Rozpoczynam działania zmierzające do adaptacji podwórza przy GCK - ma tam powstać mały amfiteatr z przestrzenią dla różnych grup wiekowych. Ciągle piszę projekty - obecnie staramy się o środki z programu Bardzo Młoda Kultura oraz Konwersja Cyfrowa Domów Kultury. Na pewno będziemy kontynuować uliczne akcje - za moment stary słup ogłoszeniowy w parku zamieni się w galerię sztuki, ponieważ będzie oklejony znanymi i mniej znanymi obrazami pochodzących z zasobów cyfrowych Muzeum Narodowego z Warszawy.
Dostaliście się do programu "Zaproś nas do siebie" Narodowego Centrum Kultury jako jedyny ośrodek z Podlasia. Opowiesz coś więcej o tym programie? Jakie masz oczekiwania wobec niego?
- Inwestycja w kadrę, motywacja zespołu, jest bardzo ważnym aspektem dla mnie jako szefa tej placówki. Tym bardziej w naszej branży, gdzie trzeba stale mieć głowę pełną pomysłów, być kreatywnym w sumie 24 godziny na dobę. Ta praca nie kończy się "po 16". Wspaniale, że udało nam się dostać do tego elitarnego grona 14 instytucji w całej Polsce. Wielu znajomych dyrektorów polecało mi ten program szkoleń. Polega on głównie na wsparciu pracowników, licznych szkoleniach, które mają z nas wykrzesać jeszcze więcej, wzmocnić tez nasze relacje między sobą i między mieszkańcami. Dom kultury to miejsce, w którym zaczyna się pasja - i my chcemy to proponować, na zasadzie zdiagnozowania potrzeb, zasobów lokalnych. Bardzo się cieszę z tego wyzwania, ale wiem że poradzimy sobie doskonale.
Co byś poleciła w Gródku i okolicach? Jeśli ktoś chciałby zobaczyć, doświadczyć w tym mieście czegoś ciekawego?
- Polecam na początek po prostu tu przyjechać, poznać ludzi, porozmawiać. Od pierwszych minut będziecie czuli się jak u siebie w domu, bo gmina Gródek słynie z gościnności mieszkańców, ich pozytywnego podejścia do życia. Piękne tereny, które nas otaczają spowodują, że jest możliwość złapania oddechu i oderwania się od codzienności. To gmina przygraniczna - bliskość z Białorusią słychać też w całej gminie, ponieważ większość osób mówi gwarą. Królowy Most, Wyżary, zalew w Gródku, agroturystyka wiejska, turystyka rowerowa (jest możliwość przyjechać z rowerem pociągiem codziennym od 1 maja) to tylko część propozycji. Gródek to folklor, wielokulturowość i wspaniała historia. Zapraszam też do uczestnictwa w naszych propozycjach kulturalnych, np. Międzynarodowy Festiwal Siabrouskaja Biasieda. A po tych wszystkich wojażach koniecznie trzeba coś zjeść - tylko w Gródku jest tak smacznie: Moja Słodka Pasja Gosi Tryznowskiej, Zajazd Przy Granicy Barbary Kułakowskiej, Bar Promyk gdzie gotują siostry Krysia i Ela oraz Swojskie Jadło Basi Markowskiej.
Jakbyś określiła Gródek na mapie Podlasia i świata? Tzw. "prowincja"? Jak się tutaj żyje, mieszka, pracuje?
- Określiłabym jako silny punkt na mapie Podlasia - ja patrzę przede wszystkim okiem społecznika i działacza kultury. Nie bez powodu to właśnie tu szukają swojego miejsca do życia osoby z wielkich miast. Cisza, spokój i natura. Ludzie. Mieszkam tu ponad 10 lat i czuję się jakbym była tu od zawsze. Lubię tu być, czuję taką misję by zapewnić mieszkańcom takie poczucie, że to, że mieszkamy dalej od miasta nie musi oznaczać, że pewnych rzeczy nie da się załatwić czy zorganizować. Wszystko jest w naszym zasięgu, ważne jest tylko dobre podejście. Ja osobiście współczuję mieszkańcom miast - nie wiedzą z kim mijają się na ulicy, na wielkich, zaludnionych osiedlach są tak naprawdę sami. Ale to moja opinia, jest wielu miłośników takiego życia. Mam dużo szczęścia, bo robię to co lubię na miejscu, po pracy spełniam się jako trener w szkółce piłkarskiej założonej przez mojego męża - również na miejscu.
Co Cię cieszy, daje satysfakcję w pracy w ośrodku kultury?
- Satysfakcję daje zgrany zespół - ja wiem, że mogę na niego liczyć w każdej chwili. Bardzo się wspieramy. Każdego dnia wstaję z uśmiechem do pracy. A najbardziej lubię porozmawiać z ludźmi - w sklepie, na ulicy, na placu zabaw. I gdy sami proponują, co możemy zrobić by było ciekawiej. A potem to zrealizować.
Dziękuję za rozmowę.
24@bialystokonline.pl