- Moja decyzja może budzić kontrowersje - liczy się prezydent Białegostoku, Tadeusz Truskolaski.
Włodarz miasta zadecydował, że napisy na monumentalnym pomniku poświęconym bohaterom ziemi białostockiej przy placu Uniwersyteckim pozostaną.
Słowa "Bóg, Honor i Ojczyzna" oraz korona nad głową orła pojawiły się na nim we wrześniu ubiegłego roku. Zawiesiła je tam grupa kombatantów, która, jak tłumaczono, chciała w ten sposób odkomunizować pomnik. Nowe, metalowe elementy zawieszono na nim samowolnie, bez konsultacji z miastem, ani autorem.
Do kompromisu z pomysłodawcami umieszczenia nowych "dodatków" nie doszedł specjalnie powołany komitet, w skład którego wchodzili przedstawiciele władz, Solidarności i IPN-u. Po blisko 7 miesiącach samowolkę postanowił więc zaakceptować prezydent.
- Prokuratura rejonowa odmówiła wszczęcia postępowania w tej sprawie, policja uznała, że umieszczenie napisów "nie zawiera znamion wykroczenia" - tłumaczył Truskolaski.
Jak powiedział w czwartek (10.05) dziennikarzom prezydent Białegostoku, po rozmowie z autorem pomnika, profesorem Bohdanem Chmielewskim, ten nie zgodził się, przeprojektować go tak, by znalazły się na nim napisy o treści zaproponowanej przez kombatantów, ale artystycznie wykonane, np. z mosiądzu (wyraził jedynie zgodę na wykonanie korony nad głową orła). Artysta zadeklarował jednak, że nie będzie wychodzić na drogę sądową, by dochodzić uznania naruszenia jego praw autorskich.
- Nie pochwalam tego typu działań, które są na zasadzie faktów dokonanych, ale treści, które tam zostały umieszczone, są tak bliskie każdemu Polakowi, że żaden z organów do tego uprawnionych nie wystąpi przeciwko im - mówił Truskolaski.