Od pierwszych chwil występu czuło się, że oczekiwanie na przyjazd do Białegostoku płockiej grupy było ogromne. Mimo poniedziałku pod sceną tłum, gorące oklaski, wyśpiewywane teksty i żywiołowy taniec. Lao Che zafundowało porcję znakomitej muzyki - tak eklektycznej jak na płytach, która na żywo potrafi porwać.
Mieszali kompozycje z różnych płyt. "Gospel", na której wadzili się z Bogiem. "Prąd stały/prąd zmienny", gdzie wrócili do elektroniki i zimnej fali. I "Soundtrack", czyli ścieżki do filmu, który nigdy nie powstał. Sięgnęli też po debiutanckie, pełne mroku "Gusła". Szkoda, że nie zdecydowali się choć na jeden utwór z płyty "Powstanie Warszawskie". Białostocki koncert miał jednak ciekawą oprawę - tworzyły ją czarno-białe wizualizacje i światła.
"Czarne kowboje", "Życie jest jak tramwaj", "Wielki kryzys" - reakcja publiczności od pierwszych numerów była entuzjastyczna. A zespół miał świetny kontakt z publiką. Już na samym początku Spięty zszedł ze sceny do ludzi. Jak mało kto, grupa potrafi połączyć różne brzmienia - rockowe, zimnofalową elektronikę, hip hop, a nawet ska. Po mocno elektronicznym kawałku "Urodziła mnie ciotka" odłożyli instrumenty i tylko z towarzyszeniem klawisza, perkusji i przeszkadzajek wykonali na cztery wokale hiphopowy utwór "Jestem psem". Potem wrócili do gitar, Spięty zapowiedział estetykę ska i zagrali "Siedmiu nie zawsze wspaniałych". Podczas koncertu przypomnieli też swój debiutancki album z 2002 roku - "Gusła" - zabrzmiały utwory "Lelum Polelum" i "Wiedźma".
Widać, że Lao Che po tylu latach grania wciąż bawi się muzyką. Koncertowe wersje znacznie odbiegają od studyjnych, a teksty - które zawsze były mocną stroną grupy, wręcz jej znakiem rozpoznawczym - wciąż pozostają aktualne. "Rzuciłem palenie i Kościół też, do pierwszego czasem wracam, do drugiego nie" - wyznaje w piosence "Dym" Spięty. I dodaje: "Nie jestem łatwy w związkach - to jedno, a w tych wyznaniowych, to już na pewno". Jedna z obowiązkowych pozycji dla wielbicieli oryginalnych metafor wokalisty Lao Che.
Płocka grupa po raz kolejny udowodniła, jak wielki potencjał koncertowy tkwi w jej twórczości. Nie musiała też schlebiać publice i zachęcać do zabawy - to bez wątpienia był jeden z lepszych koncertów w piwnicach Spodków. Trzy mocne utwory na finał - "Zombie!", "Hydropiekłowstąpienie" i "Prąd stały/prąd zmienny" (z wokalną partią perkusisty!).
Portal BiałystokOnline.pl patronował koncertowi.
anna.d@bialystokonline.pl