Z ustaleń śledczych wynika, że para polskich Romów w wieku 23 i 24 lat nakłaniała inne, znajdujące się w trudnej sytuacji małżeństwo Rumunów do sprzedaży dziecka. Finalnie do "transakcji" nie doszło, ponieważ szpital w porę zawiadomił policję.
Prokuratura ustaliła, że zapłatą za noworodka miało być 20 tys. zł, samochód wart minimum 3 tys. zł oraz finansowe pokrycie kosztów noclegów i utrzymania pary do czasów narodzin dziecka. Niemowlę miało trafić do kupujących prosto ze szpitala, w którym matka świadomie podała fałszywe dane. Cała mistyfikacja miała na celu bezproblemowe ułatwienie przyszłym rodzicom otrzymanie aktu urodzenia.
Do sprzedaży dziecka i wyłudzenia poświadczającego nieprawdę dokumentu nie doszło. Szpital w porę zawiadomił policję. Zarzuty handlu dziećmi dotyczą również trzech innych przypadków, w których para próbowała odkupić noworodka lub kilkumiesięczne dziecko. W dwóch z nich nakłanianymi byli obywatele Rumunii, w jednym - obywatelka Polski.
Oskarżonym za handel ludźmi grozi kara więzienia od 3 do 15 lat.
24@bialystokonline.pl