W tegorocznej imprezie wzięło udział ponad stu wystawców z Podlasia, innych regionów kraju oraz Litwy i Białorusi. Zakupy można było zrobić przy dźwiękach katarynek.
Po raz pierwszy na białostocki jarmark przyjechał Piotr Skiba, garncarz z Lubelszczyzny.
- Przywiozłem tradycyjne wyroby wykonane na kole garncarskim zdobione przy pomocy rożka. To technika charakterystyczna dla Lubelszczyzny - wyjaśnia pan Piotr.
Garncarstwem zajmuje się już kilkadziesiąt lat, zaraził się nim w młodości. O swojej pasji napisał też książkę. Kazimierz Dolny, Lublin, Kraków, Warszawa, ale też Litwa czy Białoruś - pan Piotr często bierze udział w ludowych jarmarkach.
Największy ruch panował pod ratuszem do południa. Później zaczął padać ulewny deszcz. Część wystawców zmuszona była złożyć swoje kramy, by nie narazić wyrobów na zmoknięcie. Deszcz wypędził też z rynku białostoczan. Przed godz. 15 zaczęło się wypogadzać.
anna.d@bialystokonline.pl