W Gdańsku właśnie przyjęto tzw. uchwałę krajobrazową, która reguluje to, jakie i w których obszarach mogą zawisnąć reklamy. Takie dokumenty obowiązują w większości dużych polskich miast, ponieważ od dawna mieszkańcy skarżą się na to, że w przestrzeni publicznej wisi za dużo banerów, które psują wygląd poszczególnych ulic.
W Białymstoku niestety, takiej uchwały nie ma, choć pracę trwają... od 2 lat. Już w 2015 r. rada miasta podjęła uchwałę intencyjną ws. przeszczepienia przepisów ogólnokrajowej ustawy krajobrazowej na lokalny grunt. Wystarczyłoby przygotować projekt uchwały dostosowany do warunków białostockich. W sprawie uchwały odbywały się nawet konsultacje z mieszkańcami, jednak nie cieszyły się one zbyt dużym zainteresowaniem, a przepisów jak nie było, tak nie ma.
- Obecnie trwają prace nad przygotowaniem projektu tej uchwały. Kwestie reklamowe są regulowane w miejscowych planach zagospodarowania przestrzennego – informuje Agnieszka Błachowska z magistratu.
Rozwiązywanie problemu "reklamozy", jak to zjawisko jest czasami nazywane, za pomocą planów zagospodarowania przestrzennego, wydaje się być sposobem mało skutecznym. Bo oczywiście w planie można przedstawić wytyczne, ale co jeśli reklama pojawia się w miejscu, w którym szpeci, a plan dla tego obszaru jest już uchwalony? Wówczas planiści muszą zmieniać zapisy, rada miasta musi je uchwalić, a to wszystko trwa.
- Uchwała krajobrazowa jest potrzebna bardzo w mieście i żałuję, że pan prezydent zwleka z tym, żeby ją przedstawić do uchwalenia. Dzisiaj jednym sposobem na walkę z nieładem reklamowym w naszym mieście jest uchwalanie planów miejscowych i zmian w nich, ale jest to droga wydłużona, w momencie, w którym mielibyśmy uchwałę, moglibyśmy reagować szybciej na przypadki, w których banery szpecą krajobraz – mówi Konrad Zieleniecki, przewodniczący komisji zagospodarowania przestrzennego.
Niedawno okazało się, że przez reklamy, które przez dłuższy czas wisiały na murach kościoła św. Rocha, wydłuży się proces wpisania go na listę Pomników Historii. Rada Ochrony Zabytków wydała co prawda pozytywną opinię w tej sprawie, ale wstrzymała się z rozpoczęciem procedury do czasu zdjęcia reklam. Dzisiaj banerów już nie ma, ale przez zaniechanie na prestiżowy tytuł białostocki zabytek może jeszcze długo poczekać.
mateusz.nowowiejski@bialystokonline.pl