Wraz z 1 września rozpoczęła się nowa epoka w historii polskiej oświaty. Zaczęło się wygaszanie gimnazjów, wróciły za to 7 i 8 klasy. Takie zmiany ciągną za sobą też spore skutki – dla uczniów, nauczycieli, szkół, ale też samorządów. Dla tych ostatnich przede wszystkim finansowe. O szczegóły postanowili zapytać magistrat radni Platformy Obywatelskiej.
- To będzie kosztowało nie mało bo z moich wyliczeń około 5 mln zł, z czego subwencja z ministerstwa to 1/5. Czyli koło 4 mln pójdzie z budżetu miasta na dostosowanie szkół – mówi Marek Jerzy Chojnowski, wiceprzewodniczący rady miasta z PO. - Chciałem znaleźć jakieś uzasadnienie dla tego wydatku i nie znalazłem. Mniej miejsc, w gorszych warunkach, gorszy komfort w nauce, wyniki już wcześniej były świetne, nauczyciele będą musieli pracować na kilku etatach.
Radni PO chcą także wiedzieć, czy miasto zamierza się ubiegać o zwrot kosztów reformy od Ministerstwa Edukacji. Przypominają bowiem, że minister Anna Zalewska mówiła o reformie jako o bezkosztowej dla samorządów i deklarowała, że w budżecie państwa są zabezpieczone środki na to, żeby pokryć wszystkie niezbędne wydatki z nią związane.
- Pytamy prezydenta kiedy i o jaką kwotę będzie wnioskował do ministerstwa, żeby nam te środki zwrócili – mówi Maciej Biernacki. - My chcemy wysłać pani minister jasny sygnał, oddajcie nam nasze pieniądze. To są pieniądze białostoczan i nie mają one służyć temu, żeby pani minister przeprowadzała swoje reformy, które niekoniecznie zmierzają w dobrym kierunku.
Przedstawiciele Platformy liczą, że uzyskają odpowiedź na swoje pytania podczas najbliższej sesji, która jest zaplanowana na 25 września. Poza kwestiami finansowymi interesują ich także kwestie organizacyjne, takie jak to, w ilu szkołach panuje dwuzmianowość czy sprawa podręczników dla siódmoklasistów, które podobno są jeszcze niedostępne.
mateusz.nowowiejski@bialystokonline.pl