Zbyt wysoki wzrost cen, obciążanie najsłabszych mieszkańców Białegostoku czy jednoczesna podwyżka opłat w strefie płatnego parkowania - między innymi takie argumenty wysuwali radni opozycji sprzeciwiający się podwyżce cen biletów autobusowych w Białymstoku.
Janusz Kochan z klubu SLD podkreślał, że w ostatnich latach w 80% wymieniono tabor autobusowy, co powinno zmniejszyć jego koszty eksploatacji.
Tymczasem dyrektor BKM Bogusław Prokop wyjaśniał, że nowe autobusy, choć ekologiczne, to palą więcej niż starego typu, a właśnie gwałtowny wzrost cen paliwa w ciągu ostatniego roku wpływa na konieczność wprowadzenia wyższych opłat za bilety miejskie.
- Nie ma środków w nadwyżce budżetowej na dokładanie do komunikacji, jeśli nie będą przyjęte podwyżki, będą musiały być ograniczane usługi komunikacji - mówił Prokop.
- Autobusami jeżdżą osoby, które nie mają prawa jazdy, emeryci i uczniowie, czyli osoby najsłabiej usytuowane w naszej rzeczywistości. Nie możemy ich jeszcze bardziej obciążać - apelował radny Kochan.
Mimo to, większość rady miejskiej zdecydowało się poprzeć zaproponowaną przez Białostocką Komunikację Miejską podwyżkę. 14 radnych głosowało "za", sprzeciwiło się jej 12.
Ostatnią zmianę w cenniku biletów komunikacji miejskiej wprowadzono w marcu ubiegłego roku. Od tego czasu cena paliwa za litr wzrosła średnio o złotówkę. Według informacji BKM dzisiejsza podwyżka i tak nie pokryje całości wydatków magistratu na komunikację miejską. W Białymstoku na jednego mieszkańca do komunikacji publicznej dopłaca się 90 zł rocznie. Tymczasem Warszawa dopłaca 400 zł rocznie na jednego mieszkańca.
Ceny biletów po podwyżce:
imienny miesięczny ulgowy - 40 zł
imienny miesięczny normalny - 80 zł
jednorazowy ulgowy papierowy - 1,40 (jednorazowy z e-karty 1,35)
jednorazowy normalny - 2,80 (jednorazowy z e-karty 2,70)
bilet kupiony u kierowcy - 3,50.
Nowe ceny biletów komunikacji miejskiej wejdą w życie 1 kwietnia.
