Powołania komisji referendalnej wymagają przepisy ustawy o referendum lokalnym. Powinna składać się ona z radnych, którzy mają za zadanie sprawdzić, czy wniosek o zorganizowanie referendum jest prawidłowy.
Komisję wybrali w poniedziałek (18.03) spośród swego grona radni. Jak tłumaczył przewodniczący Włodzimierz Kusak, jej skład jest zależny od liczby radnych każdej partii. Siedmioosobowa komisja będzie miała 4 członków z PO: Halinę Wasiak, Ewelinę Chodkiewicz, Mariusza Nahajewskiego i Adama Musiuka; 2 PiS: Rafała Rudnickiego i Mariusza Gromko oraz 1 z SLD - Michała Karpowicza.
- Mam nadzieję, że większość radnych będzie za tym, by referendum odbyło się w maju lub w czerwcu - mówił Rafał Rudnicki, który twierdził, że słyszał głosy, iż magistrat planuje zorganizować je w lipcu czy sierpniu, gdy białostoczanie będą na urlopach.
Taka sytuacja byłaby możliwa, gdyby większość radnych zagłosowałaby przeciw referendum - wówczas decyzję o nim podejmie sąd administracyjny, a wtedy właśnie wypadłoby ono w czasie okresu wakacyjnego. Radny Marcin Szczudło apelował też, by nie planowano go na czas długich weekendów, np. majowego czy po Bożym Ciele.
Zanim jednak termin referendum zostanie ustalony, komisja referendalna powinna sprawdzić, czy wniosek o jego przeprowadzenie jest złożony prawidłowo. Ma na to niewiele czasu - do 28 marca powinna wszystko podliczyć, gdyż jest to ostatni dzień, w którym można zwołać sesję rady miasta na 4 kwietnia - do tego dnia bowiem musi zapaść decyzja o referendum.
Pod wnioskiem o zorganizowanie referendum ws. prywatyzacji MPEC podpisało się ponad 36 tys. białostoczan. Sprzedaży spółki chce prezydent miasta. Na poniedziałkowej sesji było kilkudziesięciu pracowników spółki, którzy popierają pomysł miejskiego głosowania.
ewelina.s@bialystokonline.pl
