- Wycofywanie się w tym momencie świadczyłoby o braku powagi - ocenia Zbigniew Nikitorowicz, przewodniczący klubu Platformy Obywatelskiej w Radzie Miasta. PO od początku chce sprzedaży spółki.
- Szacunek do prawa wymaga, by werdykt mieszkańców przyjąć - dodawał również podkreślając, że w referendum nie było tylu głosów białostoczan, by sprzeciwić się sprzedaży.
Projekt uchwały dotyczącej sprzedaży udziałów Miejskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej złożyli radni PiS, a poparło go także troje radnych SLD oraz trójka, która wystąpiła w tym roku z Platformy Obywatelskiej. Według niego, prywatyzacja powinna zostać wstrzymana, a prezydentowi miasta cofnięta zgoda na zbycie udziałów spółki.
- Galeria, bulwary, muzeum - to inwestycje, które w przyszłości będą generować koszty, a MPEC daje dochody - zaznaczał radny Michał Karpowicz z SLD wytykając, że przedsięwzięcia, które powstaną z pieniędzy ze sprzedaży spółki będą bardzo kosztochłonne.
Radni popierający projekt zaznaczali także, że przekazanie spółki w ręce prywatne może oznaczać, że białostoczanie zapłacą więcej za dostawę ciepła, a miasto być może będzie musiało i tak dokładać do przedsiębiorstwa, np. pokrywając koszty napraw jakichś awarii.
- Ten projekt to odgrzewanie starego kotleta na gorącej rurze - komentował prezydent Tadeusz Truskolaski. - Należałoby pogodzić się z werdyktem - dodaje, powołując się na wyniki referendum.
Truskolaski podkreślił też, że miasto wydało dużo pieniędzy na referendum, więc szkoda byłoby, by teraz anulować jego wynik. Dodatkowo warto poznać rzeczywistą wartość spółki i cenę, którą są skłonni zaoferować potencjalni inwestorzy.
W czasie głosowania 13 radnych było za sprzedażą MPEC i tylu samych przeciwko. Radny Wiesław Kobyliński wstrzymał się od głosu. Oznacza to że projekt nie przeszedł i proces prywatyzacji będzie kontynuowany. Na to radni wyrazili zgodę już w listopadzie ubiegłego roku. Jej cofnięcie nie udało się.
ewelina.s@bialystokonline.pl