Śledztwo trwało blisko 3 miesiące. Biegli uznali, że do tragedii nie przyczyniły się osoby trzecie.
Zdarzenia z końca maja 2013 roku analizowała też straż pożarna. Z ustaleń wynika, że dwóch funkcjonariuszy, którzy zginęli w studni, działało pod presją rodziny, która prosiła o ratunek braci. Dwóch strażaków zeszło do studni, nie mając żadnych zabezpieczeń.
Przypomnijmy, że do tragicznego wypadku doszło 31 maja 2013 roku. Wtedy właśnie do głębokiej, nieużywanej studni wszedł młody mężczyzna. Z ustaleń śledczych wynika, że do studni wpadł telefon komórkowy, a mężczyzna próbował go wyciągnąć. Na ratunek ruszył jego brat. Kiedy obaj mężczyźni nie dawali oznak życia, rodzina poprosiła o pomoc strażaków ochotników. Tylko jeden z braci został wyciągnięty żywy z 40-metrowej studni. Pozostali mężczyźni utonęli. Z sekcji zwłok wynikało, że przyczyną śmierci było niskie stężenie tlenu w dole. Doprowadziło to do utarty przytomności i utonięcia.
lukasz.w@bialystokonline.pl