We wrześniu 2005 roku autobus wiozący licealistów z Białegostoku na pielgrzymkę do Częstochowy zderzył się z ciężarówką. W wypadku zginęło 10 uczniów oraz trzech kierowców (dwóch z autokaru i kierowca lawety).
Przed białostockim sądem rejonowy już od czterech lat toczy się proces pośrednio związany z tragedią. Na ławie oskarżonych zasiadają właściciela biura turystycznego, które organizowało wyjazd licealistów. Sąd stara się wyjaśnić przyczyny i okoliczności wypadku, o co cały czas zabiegają rodziny kilku ofiar.
Proces został bezterminowo odroczony. Przypomnijmy, że w 2009 r. prawomocnie zakończył się pierwszy proces związany z wypadkiem koło Jeżewa. Dotyczył m.in. lekarki, która wydała kierowcy autokaru zgodę na wykonywanie zawodu, chociaż miał on epilepsję - chorobę uniemożliwiającą taką pracę. Kobieta została skazana na karę więzienia w zawieszeniu i czasowy zakaz wykonywania zawodu. Sąd przyjął jednak, że między jej zaniedbaniami a wypadkiem nie ma związku przyczynowo-skutkowego.
lukasz.w@bialystokonline.pl