Chociaż projekt budżetu Białegostoku na 2020 rok został przedstawiony przez prezydenta już w połowie listopada, to tradycyjnie oficjalne, pierwsze czytanie odbędzie się na sesji grudniowej, która została zaplanowana na 2 grudnia.
Przypomnijmy, następnym rok nie będzie łatwy pod względem finansów dla Białegostoku. Dochody są co prawda zaplanowane na poziomie 2,187 mld zł, co jest kwotą wyższą o 3% (około 65 mln zł) w stosunku do roku poprzedniego. Prawda jest jednak taka, że gdyby nie wyższa o 112 mln zł kwota z budżetu państwa na sfinansowanie realizacji programu 500+, to dochody w budżecie byłyby o prawie 50 mln zł niższe.
Niższe dochody to oczywiście też mniejsze możliwości wydawania środków. Prezydent, przedstawiając projekt, mówił o tym, że jest to budżet konieczności a nie marzeń. Wydatki przekroczą 2,3 mld zł, ale tylko 384 mln zł będą przeznaczone na inwestycje. To aż o 150 mln zł mniej niż w roku poprzednim.
Oczywiście trudna sytuacja finansowa jest pokłosiem reform przeprowadzonych przez rząd, które chociaż obniżają np. podatki wszystkim obywatelom, to po kieszeni uderzy to samorządy, które były głównie beneficjentami np. podatku PIT.
Prezydent będzie próbował przekonać do tego budżetu radnych, którzy już wcześniej w komisjach analizowali poszczególne działy. Oni z kolei będą mogli zgłosić poprawki, które później będą wprowadzone albo jako autopoprawka prezydenta, albo przegłosowane przez radę.
Jak co roku radni będą mieli pewnie sporo różnych korekt, głównie po to, żeby udało się zrealizować jakieś inwestycje w ich okręgach. O ile propozycje Koalicji Obywatelskiej pewnie w większej części przejdą, bo pozwala im na to po prostu arytmetyka, to Prawo i Sprawiedliwość raczej musi się liczyć z tym, że w tym roku nie przepchną swoich inicjatyw. Już 12 miesięcy temu ich poprawki nawet nie były głosowane oddzielnie, tylko zostały odrzucone blokowo.
O tym będzie można się przekonać jednak dopiero na drugiej grudniowej sesji, zaplanowanej na 9 grudnia.
mateusz.nowowiejski@bialystokonline.pl