Tak wiele jest zawodów wokół nas, a tak mało o nich wiemy. Często postrzegamy je stereotypowo i nie zastanawiamy się, co mogą czuć osoby pracujące w jakimś fachu. Rozpoczynamy więc cykl artykułów, w których będziemy przybliżać pracę wielu osób, o której tak naprawdę wiemy niewiele. Dziś skupimy się na taksówkarzach, ich spostrzeżeniach, przygodach (tych miłych i tych niezbyt miłych) oraz odczuciach co do nas - pasażerów.
Ta praca nudną z pewnością nie jest
Bardzo często dowożą nas na czas, gdy bardzo się spieszymy. Chętnie służą rozmową i wielokrotnie sypią dowcipami z rękawa, by umilić podróż. Taksówkarze wcale nie mają tak monotonnej pracy, jak mogłoby się wydawać. Nigdy nie wiedzą, co ich czeka:
- Praca taksówkarza to taka zagadka, której nie przewidzisz. Wyjeżdżając nigdy nie wiesz co ci się przytrafi, gdzie pojedziesz, kogo spotkasz. Raz będziesz jeździć z jednym klientem cały dzień, innym razem zawieziesz kogoś gdzieś bardzo daleko. W tej pracy potrzeba też niewątpliwie trochę farta, by dostać lepszy kurs, trafić na fajnych klientów – mówi Daniel Żukowski z Białegostoku, jeżdżący taksówką w weekendy już od kilku lat.
Jest wiele miłych sytuacji
Taksówkarz doświadcza różnych zachowań ludzi. Jedni są bardzo rozmowni i opowiadają wiele nawet intymnych czy prywatnych historii, inni wolą milczeć przez całą drogę. Czasem trzeba ich też pocieszyć.
- Rozmawiam z ludźmi na różne tematy, kiedyś pani płakała w samochodzie. Zapytałem dlaczego, odpowiedziała, że piesek jej zdechł. Upadło na niego naczynie żaroodporne. Musiałem ją wtedy podnieść na duchu – tłumaczy Daniel Żukowski. - Z mężczyznami najczęściej rozmawiamy o motoryzacji, aczkolwiek najczęstsze pytanie jakie mi ludzie zadają brzmi "czy da się z tego wyżyć?".
Klienci taksówek bardzo często dyskutują także o polityce, jest to jednak ryzykowny temat, bowiem nigdy nie wiadomo, jakie poglądy ma rozmówca.
- Zawsze wolę przytaknąć, potwierdzić, wtedy osoba, którą wiozę jest zadowolona. Raz próbowałem dyskutować i źle się to dla mnie skończyło. Starszy pan po wyjściu z samochodu opluł mi go i walnął laską w maskę. Niby zabawne, ale dobrze, że mi auta nie uszkodził – mówi zaczepiony na postoju w centrum miasta Mirosław Rydzewski, który jeździ taksówką dorywczo.
Taksówkarzowi jest szczególnie miło, gdy dostrzega się jego pracę i starania, pochwali i doceni:
- Pamiętam, jak kiedyś na koniec kursu jedna pani powiedziała mi, że "prawdziwy z pana zawodowy kierowca", to było bardzo miłe i na długo utkwiło mi w pamięci. Tak niewiele, a jednak... - wspomina Żukowski.
Bardzo pijanych się nie wozi
Wiele osób wracając z imprezy i podtrzymując pijanego kumpla, który chwieje się na nogach zamawia taksówkę. Są sytuacje, gdzie znajomi myślą, że zostawią pijanego samego w samochodzie, a kierowca go odwiezie, weźmie zapłatę i jeszcze wniesie na drugie piętro, bo przecież jego klient z pewnością nie wejdzie do mieszkania o własnych siłach.
- Ja takim pasażerom z góry dziękuję. Nie wiem co potem z nimi robić, kiedyś zgodziłem się odwieźć młodego chłopaczka, to jak pomogłem mu wejść do domu, to jego matka jeszcze na mnie naskoczyła, że w jakim stanie jej syna przywożę. Za stary jestem na takie zabawy – wspomina Rydzewski.
Problemem jest też to, że pijani często się gorzej czują w trakcie jazdy. Nie zawsze zdążą to zasygnalizować, przez co wówczas wymiotują w samochodzie.
- Trzeba pamiętać, że pasażer, który nabrudzi, zwymiotuje w samochodzie musi ponieść tego konsekwencje. Wiele osób jest zaskoczonych i nie chce płacić za czyszczenie auta – wyjaśnia Daniel Żukowski.
Do akcji często wkracza policja
Są tacy pasażerowie, którzy uważają, iż w taksówce mogą robić wszystko. Nie są świadomi tego, że taksówkarz może wezwać policję.
W przypadku Daniela zdarzyło się tak, iż młodzi mężczyźni chcieli, by zawiózł ich w nocy bardzo daleko. Byli pijani. Zagrozili, że jeśli taksówkarz nie zawiezie ich pod wskazany adres, to może stać mu się coś przykrego. Na szczęście kierowca zachował zimną krew. Oszukał swoich pasażerów mówiąc, że musi zatrzymać się na stacji na kawę. Gdy wysiadł z samochodu – wezwał policję.
- Ja się tam nie patyczkuję, jak coś mi nie pasuje, od razu dzwonię po policję. Znam swoje prawa – dodaje pan Mirosław.
Często brak nam kultury
Niektórzy pasażerowie wsiadając do taksówki zostawiają kulturę osobistą na zewnątrz. Przeklinają, obrażają taksówkarza i patrzą na jego zawód typowo stereotypowo. Uważają, że z pewnością chce ich oszukać, wieźć dłuższą trasą itp. Obecnie mało który kierowca stosuje takie metody, aczkolwiek ciężko ten utarty schemat zmienić.
Co ciekawe gorszymi klientkami są panie, aniżeli panowie. Są bardziej agresywne i niemiłe. Rzadziej zostawiają też napiwki oraz dziękują na koniec trasy.
- Panie są zdecydowanie częściej niemiłe. Nie wiem z czego to wynika – zastanawia się Żukowski.
Czego zawodowi kierowcy oczekują od swoich pasażerów? Właśnie przede wszystkim uprzejmości i szacunku.
justyna.f@bialystokonline.pl