Poseł Tyszkiewicz w czasie piątkowej (22 września) konferencji prasowej pochylił się nad problematyką głosowania Polaków za granicą.
- W 2019 roku w wyborach wzięło udział 318 tys. Polaków przebywających za granicą - czy to turystów, czy też osób przebywających tam na dłużej lub na stałe. Obecnie, gdy do wyborów mamy jeszcze trzy tygodnie, już możemy mówić o obiecującej liczbie zgłoszeń - 75 tys. wyborców po pierwszych pięciu dniach. Prawdopodobnie idziemy na rekord, bo poprzednie głosowania przypominają, że najwięcej zapisów pojawia się w ostatnim tygodniu. Cztery lata temu było to aż 150 tys. zgłoszeń - mówił parlamentarzysta.
Polityk dodał także instrukcję jak dopisać się do listy wyborców zagranicznych. W tym celu należy wejść na stronę e-wybory i podać:
- imię/imiona,
- nazwisko,
- datę urodzenia,
- numer PESEL,
- typ i dane dot. ważnego dokumentu tożsamości (paszportu lub dowodu osobistego),
- adres zamieszkania za granicą,
- adres e-mail,
- numer telefonu (w tym numer kierunkowy kraju, np.:UK:+44, PL:+48).
Poseł PO przypomniał także o powołaniu 82 dodatkowych zagranicznych komisji wyborczych m.in. na Teneryfie, a nawet w Ugandzie.
Tyszkiewicz powołał się także na trzy niezależne od siebie ekspertyzy wybitnych konstytucjonalistów, profesorów prawa (członków Biura Analiz Sejmowych), wg których komisje wyborcze nie tylko mogą, ale są wręcz zobligowane do liczenia w pierwszej kolejności głosów oddanych w wyborach parlamentarnych, a dopiero potem tych pochodzących z referendum. Poseł dodał także, że w przypadku liczenia wyników referendum członkowie komisji nie muszą działać pod presją wymaganych 24 godzin.
W tej sprawie wysłałem pisma z w/w ekspertyzami do ministra spraw zagranicznych, Państwowej Komisji Wyborczej oraz do placówek konsularnych za granicą - zakończył Tyszkiewicz.
24@bialystokonline.pl