Zapukaj do tego domu
Tykocin można traktować wielowymiarowo. Zwiedzić typowy turystyczny szlak: pomnik Orła Białego, kościół, ulicę Złotą, a na końcu synagogę. I jeszcze przejść się mostem do zamku. Jest to jednak dość powierzchowna turystyka, pozbawiona tego, co stanowi o wszystkich wartościach tego miejsca. Oczywiście, zabytki te są bardzo ważne, jednak nie zapewniają pełnego obrazu tej miejscowości. A Tykocin kryje w sobie wiele zakamarków i zakątków, które są warte poznania i refleksji. Możemy np. zapukać do pewnego domu...
Plac Czarnieckiego 10 to adres, który powinien znaleźć się na mapie zwiedzania Tykocina. Szczególnie dla kogoś, kto potrzebuje głębszej refleksji o dziedzictwie kulturowym tego miejsca. W zabytkowym domu, który został wzniesiony w 1885 r. na reliktach oficyny skarbowej Branickich z XVIII w., mieści się Fundacja Centrum Badań nad Historią i Kulturą Małych Miast, która dba o zrównoważony rozwój zarówno domu, jak i tego, co wokół. Właścicielka domu oraz członkini zarządu fundacji, Maria Markiewicz z niezwykłym pietyzmem i świadomością podchodzi do historii i dziejów budynku, a także całego Tykocina.
- Turyści przyjeżdżają do Tykocina, bo słyszeli o jego ciekawej historii, ale też wiedzą, że leży on nad Narwią, że jest także cenny przyrodniczo, więc chcą tego dotknąć. Starorzecze jest niezwykle cenne, jest tam roślinność naturalna, można posłuchać ptaków, pooddychać ciszą – opowiada pani Maria.
Pooddychać ciszą – o ile nie jeżdżą tam samochody czy quady. Stanowi to duży problem, ryk silników płoszy i zwierzynę, i zwolenników odpoczynku w naturze. Pani Maria jest zdania, że powinno się zakazać wjazdu pojazdom mechanicznym na tereny wokół starorzecza.
Szlak Architektury Drewnianej
Z inicjatywy Centrum Badań nad Historią i Kulturą Małych Miast w 2013 r. powstał Szlak Architektury Drewnianej, dofinansowany ze środków Ministerstwa Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu.
- W naszym domu jest zawarta historia nie tylko rodziny, ale także część historii Tykocina. Są w nim zapisane losy placu Czarnieckiego i całego miasta. W pewnym momencie zaczęliśmy poważnie myśleć o tym domu, chcieliśmy podnieść jego rangę, zadbać o jego unikalną substancję, jakby dokonać jego restytucji i polepszyć stan techniczny. W 2008 r. dom przy placu Czarnieckiego 10 został wpisany do rejestru zabytków. Wówczas stwierdziliśmy, że powinien być reprezentantem innych domów, które są ogromnie cenne, a nie mają swojego rzecznika. Jest to przecież część większej całości. Chodziło o wyłonienie najcenniejszych obiektów architektury drewnianej – mówi Maria Markiewicz.
Została wykonana dokumentacja techniczna domów drewnianych, zbadano, z jakich dokładnie materiałów są zbudowane i jakie funkcje spełniały i spełniają obecnie. Tym samym chciano oddać głos mieszkańcom tych domów, by opowiedzieli ich historię. Dokonano tego prze udziale Artura Gawła z Podlaskiego Muzeum Kultury Ludowej. Dzięki temu udało się domy sklasyfikować. Co wydaje się niezwykłe, to fakt, iż te drewniane budynki, mające 200 czy 300 lat są w dobrym stanie.
- O te domy trzeba dbać. Zrobiliśmy wystawę zdjęć, został wydany folder dla mieszkańców i turystów. Chcieliśmy zachować i ocalić te domy, dowartościować architekturę drewnianą i dać pewien przykład, by mieszkańcy inaczej spojrzeli na takie domy. Szlak Architektury drewnianej ciągle przypominamy, m.in. podczas Europejskich Dni Dziedzictwa – podsumowuje pani Maria.
Po co komu Pomnik Historii?
Już siedem lat temu białostocki oddział Narodowego Instytutu Dziedzictwa oraz Fundacja zaczęły starania o złożenie dokumentów w sprawie nadania tytułu Pomnika Historii Tykocinowi. Odbyło się m.in. spotkanie, na którym omawiane były zagadnienia zawiązane z zachowaniem, promocją i rewitalizacją dziedzictwa kulturowego i urbanistycznego Tykocina. Wtedy też poznano procedury nadania miastu statusu Pomnika Historii. W spotkaniu uczestniczyli przedstawiciele lokalnego samorządu, instytucji kultury, organizacji pozarządowych i właściciele obiektów zabytkowych oraz Iwona Górska (kierownik NID), Grzegorz Ryżewski (NID), Artur Gaweł (kierownik Muzeum Wsi Białostockiej). Pracownicy NID przekonywali o korzyściach płynących z nadania miastu statusu Pomnika Historii, który nadawany jest przez prezydenta RP.
W 2011 r. Podlaski Oddział Narodowego Instytutu Dziedzictwa wytypował trzy obiekty, które powinny otrzymać ten prestiżowy tytuł (Bohoniki i Kruszyniany, kościół św. Rocha w Białymstoku oraz Tykocin).
Rozporządzeniem Prezydenta Rzeczypospolitej Polski z dnia 19 kwietnia tego roku Tykocin stał się w końcu Pomnikiem Historii. "Celem ochrony pomnika historii jest zachowanie, ze względu na wartości artystyczne, historyczne i naukowe oraz walory kulturowe, przestrzenne i krajobrazowe, staromiejskiej części Tykocina, ośrodka miejskiego o wielowiekowej historii i tradycji kształtowanej przez wieloetniczną i wielowyznaniową społeczność, odzwierciedlonej w charakterze zabudowy i w podziale na dzielnice miejskie, z zachowaną tkanką zabytkową oraz czytelnym barokowym układem urbanistycznym. Obszar pomnika historii "Tykocin – historyczny zespół miasta" obejmuje historycznie ukształtowaną przestrzeń miasta, położonego równoleżnikowo wzdłuż brzegu rzeki Narwi, i jest ograniczony od północy – rzeką Narew, od południa – ulicą Zagumienną, Choroszczańską, terenem dawnego klasztoru bernardynów, ulicą Kaczorowską i Holendry, od wschodu – cmentarzem rzymskokatolickim, od zachodu – cmentarzem żydowskim" – czytamy w dokumencie.
Co to oznacza w praktyce? Przede wszystkim to, iż beneficjent tytułu jest zobowiązany do dbałości i troski o dziedzictwo danego miejsca.
- Jak w internecie zamieściłam tę informację, to jeden z mieszkańców zapytał: co się kryje za tytułem Pomnika Historii? Co to oznacza dla Tykocina? Ludzie nie są świadomi tego. Nie będzie na pewno większych restrykcji konserwatorskich. Z drugiej strony tytuł zobowiązuje miasto do zwiększenia standardów dbania o substancję zabytkową Tykocina. Jednak pojawiają się zarzuty, że nie odbyły się konsultacje społeczne. Mieszkańcy są pełni obaw, ponieważ nie są świadomi tego, co niesie za sobą miano Pomnika Historii. Dla właścicieli zabytków jest to ogromna szansa zachowania tych domów – opowiada Maria Markiewicz. – Na pewno zwiększy się budżet na rewitalizację zabytków.
Betonowa ścieżka przyrodnicza
Odwiedzamy ogród za domem przy placu Czarnieckiego, bezpośrednio z ogrodu nad Narew prowadzi ścieżka, jej część wyłożona jest kamieniami jeszcze z XVIII w. Brzeg tutaj jest nieco zarośnięty i dziki, rosną piękne drzewa, czeremcha, lipa, jesion zasadzone przez mamę obecnej właścicielki.
Wszystko to zostanie wycięte, gdyż budowana jest ścieżka przyrodniczo-edukacyjna nad Narwią, powszechnie znana jako "bulwary nad Narwią". Jest to inwestycja, która wzbudza niepokój i kontrowersje. Bowiem może potencjalnie zniszczyć bogatą nadnarwiańską faunę i florę, pozbawić mikrośrodowiska owady, płazy czy gady. Ponadto istnieje realne ryzyko, że masy turystów będą przewijać się tuż obok ogrodzeń prywatnych posesji.
W cieniu dwóch przyrodniczych traum
Tykocin ma za sobą dwie traumy: meliorację Narwi, która miała miejsce w latach 70. XX w. oraz wichurę, która nawiedziła miasto w latach 90.
Przez meliorację naturalne bogactwo Narwi zostało zniszczone, wyginęły ptaki, np. rzadkie bataliony, a przecież życie Tykocina onegdaj było mocno związane z rzeką. Narew była pełna ryb, roślinności. Domy wzdłuż rzeki były usytuowane tak, by mieć łatwy dostęp do wody, więc wykorzystywano naturalne właściwości rzeki, tutaj np. gospodynie prały czy zmywały.
Włodzimierz Puchalski, znany fotograf, przyrodnik i reżyser filmów tak opisywał ówczesne zmiany nad Narwią: "Co się dzieje z łąkami i z całą doliną Narwi? Ta Narew nie jest już ta, co była. Wiła się zakolami, a teraz spływa szybko jednym wyprostowanym korytem. Nie należało zmieniać jej biegu, bo po co walczyć z przyrodą! Tysiącami lat płynęła ta rzeka i wyżłobiła sobie właściwe koryto. (...) Był to oryginalny, najpiękniejszy zakątek polskiego egzotyzmu. (...) Obawiam się, że to się już nigdy nie odtworzy. I ta przyroda nie powróci do dawnego cudownego stanu. A wraz z ubożeniem przyrody, zuboży się psychika człowieka i jego życie..."
- Rzeka przez wieki karmiła ludzi mieszkających w Tykocinie. Ryby były podstawowym składnikiem diety tutejszej. Płotki, karasie, okonie, miętusy. Po melioracji ryby się skończyły. Po osuszeniu starorzeczy, nie miały gdzie się rozmnażać – mówi pani Maria.
Rzeka i zaplecze podwórek nad Narwią tworzą wspólne środowisko. Dzięki temu łączą się walory przyrodnicze i dziedzictwo kulturowe, a to jest niesamowita wartość Tykocina.
Trąba powietrzna, jaka nawiedziła miasteczko w latach 90. spowodowała ogromne spustoszenie na placu Czarnieckiego. Kiedyś znajdował się tu park, drzewa w nim dawały kojący cień dla spacerujących.
- Przez to wydarzenie, ludzie w Tykocinie dzisiaj boją się drzew, mają w pamięci to, co się kiedyś zadziało i nie chcą, by się to powtórzyło. Obecna jest pamięć pewnej traumy tamtej trąby powietrznej. Niestety, przez te lęki to co najważniejsze, znika powoli, znika ze świadomości mieszkańców – twierdzi Maria Markiewicz.
Skomercjalizowana atrakcja turystyczna
Właścicielka domu przy placu Czarnieckiego 10 przywołuje postać Janusza Korbela, który był zwolennikiem tzw. ekologii głębokiej. Twierdził on mianowicie, iż na terenach ważnych przyrodniczo, powinna być promowana turystyka nie konsumpcyjna, tylko umożliwiająca obcowanie z przyrodą i dająca możliwość doświadczania natury.
- Jest to taki rodzaj zwiedzania, który jest nastawiony na wartości historyczne i przyrodnicze, który edukuje i uświadamia – podsumowuje Maria Markiewicz.
Tykocin zmierza w kierunku bycia jedynie "atrakcją turystyczną", skomercjalizowaną i łatwą w odbiorze. Tymczasem nie można zapominać i o bogatej historii tego miejsca, nieraz także trudnej i niewygodnej, o niesamowicie oryginalnej i cennej przyrodzie Tykocina, o rzece, która przecież jest tak bliska i tak intrygująca, która tak cicho płynie, poddając się nurtowi i niszczącemu działaniu człowieka.
anna.kulikowska@bialystokonline.pl