- To przedstawienie jest bliskie Gogolowi - zapewnia Grzegorz Chrapkiewicz, reżyser, twórca "Fantomu bólu". - Niewątpliwa w tym zasługa Michała Walczaka, autora tekstu, którego uważam za spadkobiercę mrożkowskiego humoru.
Wyśmianie konformizmu i głęboka refleksja
Kilka słów o fabule. Młodzi bohaterowie, Eliza i Konrad (Agnieszka Możejko i Rafał Olszewski), przygotowują uroczystą kolację dla rodziców dziewczyny (Dorota Radomska i Piotr Dąbrowski), podczas której zamierzają poinformować ich o swoich zaręczynach. Jednak niespodziewanie wcześniej zjawia się terapeuta i kochanek Elizy - Jarosław Past (Piotr Cyrwus). Po gwałtownej kłótni ranny i nieprzytomny Past zostaje schowany przez młodych do szafy. Więcej szczegółów twórcy przedstawienia nie chcą zdradzać, by w teatrze zachować pewne napięcie.
Sztuki nie mogą przegapić wielbiciele twórczości Sławomira Mrożka. Na pierwszy rzut oka może się ona kojarzyć z "Tangiem" - też dotyka konfliktu pokoleń. Walczak jednak przede wszystkim wyśmiewa się tu z konformizmu Polaków. - To postawa dobra dla tych, którzy chcą mieć święty spokój i osiągnąć tzw. małą stabilizację - opowiada reżyser. - Tutaj konformizmu jest tak dużo, że staje się on śmieszny, a nawet groteskowy. Nie wychodzę jednak z tej pracy bardzo rozbawiony. Spektakl jest też głęboką refleksją na temat słabości kondycji ludzkiej.
Według Piotra Cyrwusa tekst Walczaka nie daje jednoznacznych odpowiedzi, ale stawia wielkie znaki zapytania. - Staramy się, by nasze postaci były barwne, z krwi i kości. Pokazują one jednak pewnego rodzaju groteskę, świat w krzywym zwierciadle.
Druga po Warszawie realizacja
Prapremiera sztuki Michała Walczaka, młodego dramatopisarza i reżysera odbyła się w Teatrze Narodowym w 2008 roku. W obsadzie znaleźli się m.in. Roma Gąsiorowska, Maciej Stuhr i Krzysztof Majchrzak. Realizacja w białostockim Teatrze Dramatycznym jest drugą w kraju. Sztuka Walczaka nigdzie nie została opublikowana, a jej tekst Grzegorz Chrapkiewicz dostał od scenografa Jana Kozikowskiego (współpracowali przy "Fantomie...").
Reżyser podkreśla, że nie widział spektaklu w Warszawie. - Gdy coś zobaczę, ciężko mi się oderwać od tamtej wizji - przyznaje Chrapkiewicz. I dodaje: - Zafascynowałem się tym tekstem, odkryłem w nim coś nowego. Zwróciłem się z propozycją do Teatru Dramatycznego w Białymstoku i pomysł został zaakceptowany.
Jak wypadnie interpretacja Walczaka w Białymstoku? Przekonamy się już w piątek i sobotę o godz. 19. Na premierę wybiera się też sam autor tekstu, który - według zapewnień twórców spektaklu - przyjeżdża z wielką nadzieją.