Sprawa dotyczy wydarzeń z połowy kwietnia bieżącego roku. W nocy przed Hotel Gołębiewski w Białymstoku został wezwany patrol policji. Mundurowi nałożyli na białoruskiego kierowcę mandat karny. Sytuację widział naczelnik z Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku. Mężczyzna miał być pod wpływem alkoholu i wdał się w dyskusję z interweniującymi policjantami. Miało dojść do szarpaniny i awantury słownej. Na miejsce zostały wezwane dodatkowe patrole, ale nie zbadano naczelnika alkomatem, bo on odmówił badania. Incydent wyjaśniany był przez specjalną komisję dyscyplinarną, która została powołana przez Komendę Wojewódzką Policji w Białymstoku. Stwierdziła ona, że naczelnik był winny, ale jako że dotychczasowa służba przebiegała wzorowo, odstąpiono od wymierzenia kary.
Sprawą zainteresowała się początkowo też białostocka prokuratura, ale ze względu na możliwe podejrzenia o stronniczość, przekazała sprawę prokuraturze w Ełku. A ta zdecydowała o umorzeniu sprawy.
- Jest to występek dyscyplinarny, a nie kryminalny - tłumaczy Alicja Werkowska, z Prokuratury Rejonowej w Ełku.
Decyzja nie jest prawomocna.
lukasz.w@bialystokonline.pl