Filmik Lorda Kruszwila w Sejmie
Wydawało się że sprawa już ucichła, ale niespodziewanie przypomniano o niej w Sejmie. O filmiku "promującym" województwo podlaskie w gmachu przy Wiejskiej mówił poseł Stefan Krejewski (PSL). Podkreślał, że youtuber obraża uczucia religijne, a zgodził się na to obecny zarząd województwa, w którym zasiadają reprezentanci tzw. zjednoczonej prawicy.
- Film, który kosztował naprawdę dużo i został zaakceptowany przez marszałków z PiS i Porozumienia, w niewybredny sposób ubliża mieszkańcom Podlaskiego. Cała jego treść jest w gruncie rzeczy paszkwilancka. Na szczególne potępienie zasługują słowa, które uraziły uczucia religijne społeczności prawosławnej zamieszkującej mój region - mówił w Sejmie Stefan Krajewski.
Chodzi o charakterystyczne dla patostremera drwiny - w klipie są z krzyża prawosławnego. Mówi on m.in. "o co chodzi z tym krzyżem przekreślonym? Krzyż powinien być chyba taki normalny?".
Drwiny z religii
- Dotychczas ta różnorodność była naszą siłą i swego rodzaju towarem eksportowym. I nadal jesteśmy dumni z tego, że Podlasie skupia katolików, prawosławnych, muzułmanów, staroobrzędowców i protestantów. Wszyscy mieszkańcy tworzą barwną mozaikę kultur, tradycji i obrzędów, która stanowi unikatowy w skali Europy obraz. Obraz, który i bez wątpliwej "promocji" obecnego zarządu województwa, jest interesujący dla przyjezdnych, w tym turystów. Dlatego z całą mocą podkreślam: nie ma naszej zgody na obrażanie uczuć religijnych, szyderstwa z któregokolwiek wyznania i kościoła - dodawał Krajewski.
Poseł PSL twierdzi, że takie promowanie regionu jak te w wykonaniu "młodocianego youtubera" nie jest potrzebne.
- Podlaskie zawsze będzie bogactwem różnorodności, pomimo umysłowego ubóstwa niektórych regionalnych polityków, nierozumiejących własnego regionu - nie przebierał w słowach Stefan Krajewski.
Promocja czy antypromocja?
Urząd marszałkowski zapłacił youtuberowi 50 tys. zł. Gdy sprawa wyszła na jaw najpierw tłumaczono to w ten sposób: marszałek nie zlecał bezpośrednio filmu Lordowi Kruszwilowi, a zrobiła to agencja reklamowa, której płaci województwo. Za podpisanie umowy z agencją była odpowiedzialna osoba, która już nie pracuje w urzędzie.
Potem wicemarszałek województwa Stanisław Derehajło wypowiadał się w mediach twierdząc, że choć film jest kontrowersyjny nie to nie jest całkowitą porażką województwa, bo wcześniej "nie udało się osiągnąć takich zasięgów i liczby wyświetleń". Tłumaczył, że ideą było to, by youtuber przyjechał na Podlasie i nie znalazł tu potwierdzenia memów. Przecież powiedział: "miał być smród, brud i ubóstwo, nie znalazłem tego".
Stefan Krajewski zanim został posłem w latach 2015-2018 sam był członkiem zarządu województwa.
ewelina.s@bialystokonline.pl