Cały świat walczy z koronawirusem. Walka ta w dużej mierze polega na zamykaniu wszystkich miejsc, gdzie gromadzą się spore skupiska ludzi. Odwoływane są imprezy, wydarzenia sportowe, kartki z napisem "nieczynne" widnieją na drzwiach restauracji, kin czy teatrów. Ograniczony jest też ruch między poszczególnymi krajami w Europie i z tego właśnie powodu problem miała Maria Andrejczyk.
Podlaska oszczepniczka, podczas obozu w Portugalii, przygotowywała się do Pucharu Europy w rzutach, który miał się odbyć w miejscowości Leiria. Zawody kilka dni temu, ze względu na ryzyko zarażenia się koronawirusem, zostały jednak odwołane, a ponieważ niemożliwe stały się też wszystkie loty do kraju, Andrejczyk, wraz z grupą innych sportowców, utknęła w obcym dla siebie miejscu. Ostatecznie 24-latce udało się wrócić do Polski, bo najważniejsze głowy w państwie - po nią i po resztę lekkoatletów - wysłały rządowy samolot.
- W Portugalii wszystko zamknięte. Siłownie, rzutnie i całe kompleksy sportowe, loty do Polski odwołane. Gdyby nie pomoc Pana Premiera oraz Pani Minister Sportu, nie wiem czy byłaby szansa, by wrócić do kraju. Bardzo, bardzo dziękuję - poinformowała Maria Andrejczyk za pomocą mediów społecznościowych.
Teraz urodzoną w Suwałkach zawodniczkę - oraz inne osoby, które przebywały w Portugalii - czeka 14-dniowa kwarantanna.
rafal.zuk@bialystokonline.pl