Pociąg do Puszczy Knyszyńskiej. Co wiemy na pewno?
Wstępnie pociąg miał funkcjonować od 21 maja. Już wiadomo, że tak nie będzie. Kolej potrzebuje 40 dni na uporządkowanie torów. Okazuje się, że w grę nie wchodzi również kolejny termin, czyli 18 czerwca. I to nie tylko ze względu na tory.
Uruchomienie takiej linii ma kosztować 92 tys. zł. Połowę kwoty (46 tys. zł) oferuje urząd marszałkowski. Po 23 tys. zł miały dołożyć gminy Michałowo i Gródek.
Michałowo jednomyślnie podjęło uchwałę, z której wynika, że jest gotowe wyłożyć wymaganą kwotę. Natomiast Gródek, mimo wcześniejszych deklaracji, wycofał się z partycypacji w tym przedsięwzięciu.
- Zmniejszono nam subwencję oświatową, dlatego musieliśmy wycofać się z dofinansowania sprawy. Nie było innej możliwości. Priorytetem jest dla nas zapewnienie miejsc dla 3-latków. Chcę jednak zaznaczyć, że nadal popieram ten pomysł i jeżeli będą na to środki, to wrócimy do tematu w przyszłym roku. Co więcej, nasi radni chcieliby, żeby pociąg jeździł nie tylko w weekendy, ale i codziennie – wyjaśnia Wiesław Kulesza, wójt Gródka.
Mimo wycofania się Gródka, radni Michałowa są zdeterminowani. Proponują nową trasę. Zamiast do Walił, pociąg jeździłby do Sokola Białostockiego. Byłaby to 27-kilometrowa trasa.
- Czekamy na informacje od marszałka. To on ma zaproponować rozwiązanie tej sprawy – mówi Jerzy Chmielewski, zastępca burmistrza Michałowa.
Województwo jednak nie zmienia swojego stanowiska. Nie wyłoży większej kwoty niż 50% finansowania. Urząd marszałkowski jest jednak otwarty na propozycje innych gmin, które ewentualnie chciałyby zastąpić Gródek i wyasygnować 23 tys. zł.
Już wiadomo, że gmina Supraśl nie wyłoży brakujących pieniędzy ze względu na to, że nie jest tym połączeniem zainteresowana. Również Gmina Zabłudów jest raczej na nie:
- To spora kwota. Musielibyśmy to przeanalizować na forum rady. Tym bardziej, że ten pociąg przejeżdżałby tylko przez skrawek gminy - mówi Wiesław Dąbrowski, zastępca burmistrza Zabłudowa.
Ważny głos w sprawie mają Polskie Linie Kolejowe
Urząd marszałkowski w tej sprawie rozmawia z PLK.
- Właśnie wysłaliśmy pismo do PLK w Warszawie, w którym zwracamy się o zmniejszenie kosztów dostępu do infrastruktury kolejowej – mówi Urszula Arter, p.o. rzecznika prasowego marszałka województwa podlaskiego.
Za udostępnienie infrastruktury kolejowej należy zapłacić Polskim Liniom Kolejowym. A nie są to małe koszty.
- PLK zażądały za to 47,5 tys. zł. Wystąpiłem z pismem do PLK w Warszawie, żeby zmniejszyli tę kwotę. Pismo wysłałem 1 maja. Teraz czekam na odpowiedź – mówi Andrzej Kasperowicz z Towarzystwa Przyjaciół Sokola, który od 16 lat walczy o ten pociąg.
Wszyscy czekają zatem na odpowiedź Polskich Linii Kolejowych.
Już od dawna nie ma połączeń z Białegostoku do Puszczy Knyszyńskiej. Utworzenie takiej linii byłoby szansą i nową formą rozwoju turystyki w regionie. Nie tylko dla mieszkańców podlaskiego, ale też dla turystów z całej Polski.
dorota.marianska@bialystokonline.pl