Dość niespodziewanie podczas pierwszej sesji rady miasta, która odbyła się w czwartek (29.11), działacze Prawa i Sprawiedliwości odmówili wystawienia swojego przedstawiciela do wyborów na wiceprzewodniczących rady.
Był to jeden z punktów dotyczących kwestii personalnych, które trzeba uchwalić na początku nowej kadencji. W prezydium rady może być od 1 do 3 wiceprzewodniczących. Zwyczajowo przyjmuje się, że zasiadają tam członkowie wszystkich klubów, które są w radzie, dlatego jedno z miejsc było zarezerwowane dla klubu PiS.
- Mieliśmy z klubem Koalicji Obywatelskiej pewne ustalenia, z których oni się nie wywiązują, dlatego postanowiliśmy nie wystawiać swojego kandydata na wiceprzewodniczącego – oznajmił Henryk Dębowski, szef klubu radnych PiS.
Ustalenia, o których mowa, to kwestia przewodnictwa w poszczególnych komisjach rady miasta. Nieoficjalnie mówiło się, że KO odda szefowanie w 2 z 10 komisji. Problem pojawił się chyba jednak na poziomie wyboru osób, które miałyby nimi kierować. Koalicja Obywatelska nie chciała się bowiem zgodzić na osoby zaproponowane przez PiS.
Działacze Koalicji przypominali sytuację z początku poprzedniej kadencji, kiedy działacze PiS nie chcieli zgodzić się na członka prezydium z Komitetu Tadeusza Truskolaskiego. Zmienili zdanie dopiero tuż przed tym, jak proponowany przez Komitet Marcin Szczudło przeszedł w ich szeregi.
W czwartek, mimo prośby ze strony szefowej klubu KO Katarzyny Jamróz o wystawienie kandydata, radni PiS nie zamierzali tego zrobić i nie wzięli udziału w głosowaniu na pozostałych zaproponowanych, którymi byli Katarzyna Kisielewska-Martyniuk oraz Stefan Nikiciuk. Oboje zostali więc wybrani głosami swoich kolegów.
mateusz.nowowiejski@bialystokonline.pl