Gdy traci się gola w ostatnich minutach spotkania, trudno okazywać radość. Nic więc dziwnego, że na pomeczowej konferencji prasowej trener Jagiellonii - Piotr Nowak - nie tryskał optymizmem. Szkoleniowiec Dumy Podlasia nie był zbyt rozmowny i bardzo skromnie podsumował piątkową (4.03) rywalizację.
- Straciliśmy 2 punkty i myślę, że na ten temat nie trzeba więcej nic mówić. Byliśmy zespołem dojrzalszym, ale gra się do końcowego gwizdka i tutaj mam pretensje do swojego zespołu, że straciliśmy bramkę w sposób bardzo nierozważny i nieodpowiedzialny. Nie powinniśmy dopuścić do takiej sytuacji - oznajmił opiekun Żółto-Czerwonych.
Na dłuższą wypowiedź zdecydował się trener gospodarzy, choć i on po zakończeniu starcia nie był zadowolony. Zdaniem Adama Majewskiego rezultat 1:1 oddaje to, co działo się na boisku, ale jego zespół miał też szansę na zwycięstwo.
- Patrząc na przebieg spotkania, uważam, że remis jest wynikiem sprawiedliwym. Po raz kolejny pokazaliśmy charakter i to, z czego słyniemy. Gramy do końca, walczymy do końca. Ten mecz był trochę dziwny. Początek rywalizacji w naszym wykonaniu był niemrawy, a od mniej więcej 10. czy 15. minuty osiągnęliśmy przewagę i wydawało się, że kontrolujemy spotkanie i zdobycie przez nas bramki jest kwestią czasu. Niestety się nie udało. Zeszliśmy na przerwę i uczulałem zawodników, by wyszli na drugą połowę skoncentrowani. Bramka po stałym fragmencie gry wprowadziła nerwowość w nasze poczynania. To było widać, było dużo niedokładności i prostych strat. Na szczęście pomógł pomysł z przestawieniem Mateusza Matrasa do ataku i zaliczył on asystę. Fajnie, że Konrad Wrzesiński, który wszedł na boisko, w kluczowym momencie zachował spokój i doprowadził do remisu. Dziękuję zespołowi za zaangażowanie, chociaż jest pewien niedosyt - powiedział szkoleniowiec Stali.
W następnej kolejce ekipa z Mielca uda się do Częstochowy na mecz z Rakowem, natomiast Jaga ugości na własnym terenie Wisłę Płock.
rafal.zuk@bialystokonline.pl