Do tragedii doszło 13 kwietnia bieżącego roku. Henryk C. bawił się wtedy ze znajomymi w jednym z lokali przy ul. Kolejowej. Kiedy zamknięto klub, mężczyźni postanowili przenieść się do innego pubu w centrum. Za kierownicą auta usiadł Henryk C., który jako jedyny był trzeźwy. 32-letni mężczyzna mocno rozpędził prowadzone audi i stracił panowanie nad autem. Samochód najpierw uderzył w bok taksówki jadącej z przeciwnej strony, następnie w krawężnik, ścinając jedną latarnię, a zatrzymując się na kolejnej. Siła uderzenia była ogromna. W wyniku zderzenia poważnie ucierpieli pasażerowie auta. Lekarzom nie udało się uratować dwóch osób. Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną śmierci pierwszego był wstrząs krwotoczny, a drugiego niewydolność krążeniowo-oddechowa. Kierowca audi - Henryk C. miał poranioną twarz.
Mężczyzna tylko częściowo przyznaje się do winy. Śledczym wyjaśniał, że, jadąc, wpadł w dziurę i nie widział przeszkody, bo padał deszcz. Śledczym jednak udało się ustalić, że audi, uderzając w słup pędziło ponad 90 km/h (o 30 km/h więcej niż dozwolona prędkość). Mężczyzna obecnie przebywa w areszcie tymczasowym. Był już wcześniej karany m.in. za usiłowanie zabójstwa i narkotyki.
lukasz.w@bialystokonline.pl