- To podwyżka 100-procentowa. Miasto nie jest od tego, by mieszkańców łapać i łupić - oburzał się radny Tomasz Madras z PiS.
Jego klubowy kolega, Kazimierz Romanowski chciał natomiast zapewnienia, że 100-procentowa podwyżka będzie równać się 100-procentowemu wzrostowi ilości miejsc parkingowych w centrum i takiego samego zwiększenia dostępności kart postojowych.
Sebastian Putra zaproponował natomiast, by pomyśleć o parkometrach, które obniżyłyby koszt funkcjonowania strefy.
Głosy opozycji były jednak w mniejszości. 15 radnych poparło (11 było przeciwnych) projekt uchwały wprowadzający podwyżkę opłat na dotychczasowym terenie strefy płatnego parkowanie. Teraz tam za godzinny postój kierowcy zapłacą nie 1,20, a 2,40 zł.
- W Białymstoku parkingi mniejsze niż stringi - nie omieszkał wypowiedzieć z mównicy swojego ulubionego powiedzenia radny Wiesław Kobyliński i dodał, że teraz będą w Białymstoku "stringi" dla bogatych i biedniejszych.
A mowa o drugiej po podwyżce zmianie dotyczącej strefy płatnego parkowania - rozszerzenia jej obszaru.
Kierowcy będą płacić teraz także za pozostawienie auta w rejonach ulic: Ogrodowej, Świętojańskiej, Waszyngtona, Skłodowskiej-Curie, Wyszyńskiego, Włókienniczej, Bohaterów Monte Cassino oraz Placu Katyńskiego. Będzie to podstrefa "B", w której będą obowiązywały stawki na dotychczasowym poziomie, czyli 1,20 za godzinę.
Jak argumentują urzędnicy, mimo podwyżki, opłaty za parkowanie w Białymstoku będą i tak niższe niż w dużych polskich miastach. Za godzinę postoju w Warszawie, Wrocławiu czy Poznaniu płaci się 3 zł.
Nowy obszar strefy płatnego parkowania i zmieniony cennik zacznie obowiązywać od pierwszego czerwca. Podwyżka ma dać budżetowi miasta dodatkowe 3,5 mln zł. Do tej pory ze strefy wpływało do miejskiej kasy 3 mln zł rocznie.