Polak skazany na pastwę rosyjskich służb
Pod koniec czerwca rosyjska agencja informacyjna TASS poinformowała, że sąd w Moskwie skazał 42-letniego Polaka Marcina Radzajewskiego pochodzącego z Białegostoku na 14 lat łagru za szpiegostwo. Oskarżono go o próbę przemytu elementów jednego z tajnych systemów rakietowych. Części, które miał przerzucić do Polski, mają przeznaczenie wojskowe, dlatego został on uznany za szpiega. Według Federalnej Służby Bezpieczeństwa, która prowadziła sprawę, Polak został zatrzymany podczas próby transakcji.
Pomocą białostoczaninowi miało się zająć Ministerstwo Spraw Zagranicznych, ale póki co nic w tej sprawie nie zrobiono. Poseł Robert Tyszkiewicz razem z żoną Mariana Radzajewskiego Magdaleną Radzajewską zaapelowali do MSZ o podjęcie zdecydowanych działań pomocy mężczyźnie.
- Od kilku miesięcy dopytywałem o informację od służb polskich na temat działania na rzecz i uwolnienia Mariana Radzajewskiego. Niestety zarówno Ministerstwo Spraw Zagranicznych, jak i polskie służby odcięły się od tej sprawy i pozostawiły Mariana Radzajewskiego na pastwę rosyjskich służb i prokuratury. Nawet organizacja pomocy prawnej spoczęła na barkach rodziny. To jest szokująca sytuacja i niespotykana w normalnych relacjach międzynarodowych. Oznacza to niestety, że Marian Radzajewski jest skazany na śmierć, bo szanse przeżycia polskiego szpiega na 14-letnim wyroku w rosyjskiej kolonii karnej specjaliści oceniają jako minimalne – mówi Robert Tyszkiewicz.
Problem zamieciony pod dywan
Poseł wraz z żoną oskarżonego apelują o to, żeby podjęte zostały niezwłoczne działania, a dla polskich służb jego uwolnienie to powinna być sprawa honoru, aby nie zostawiać nikogo na pastwę rosyjskich służb. Poza tym chcą, żeby opieką została objęta rodzina mężczyzny, który ma 6 dzieci. Do tej pory otrzymał on tylko kwotę 7 tys. rubli tzw. pomocy konsularnej, czyli ok. 420 zł.
- Jestem bardzo zaniepokojona sytuacją męża. Obawiam się o jego życie. Od ponad roku nie mam kontaktu z mężem, ponieważ moje listy nie dochodzą do niego, chociaż jego czasami do mnie docierają – mówi Magdalena Radzajewska. - Bardzo proszę, żeby tego nie zamiatać pod dywan, tylko udzielić pomocy mężowi i zrobić wszystko, żeby sprowadzić go do Polski, bo na niego czekamy.
Na interpelację, której do tej pory Robert Tyszkiewicz składał do MSZ, otrzymał zdawkową informację o tym, że osobę przebywającą na terenie Rosji obowiązuje tamtejsze prawo.
- Najbardziej szokuje brak działań ze strony polskiej, bo nie zostało wydane dementi, ale także nie zostało powiedziane, że to jest nasz człowiek i zrobimy wszystko, żeby go stamtąd wyciągnąć - mówi Robert Tyszkiewicz.
mateusz.nowowiejski@bialystokonline.pl